Eduard Trojanowskij przystępował do trzeciej obrony pasów IBF i IBO. Na jego drodze stanął niepokonany w dwudziestu walkach reprezentant Namibii, Julius Indongo, który jednak na arenach zagranicznych pozostawał postacią anonimową. Zlekceważenie "Niebieskiej Maszyny" kosztowało jednak drogo Rosjanina.
Od początku pięściarz z Afryki boksujący z odwrotnej pozycji nastawił się na mocny lewy sierpowy. Po zaledwie czterdziestu sekundach pierwszej rundy wypalił właśnie takim ciosem, a gospodarz padł jak rażony piorunem.
Kibice zgromadzeni w moskiewskim "Pałacu Lodowym" byli zszokowani. Trojanowskij przez kilkadziesiąt sekund nie podnosił się z maty ringu, choć nie stracił przytomności. Natychmiast zajęli się nim lekarze.
Dla Indongo, nowo koronowanego czempiona, to była dopiero pierwsza potyczka poza granicami rodzinnej Namibii. Kariera 33-latka eksplodowała i zapewne lada moment czekają go kolejne ciekawe wyzwania.
ZOBACZ WIDEO "Popek" przeszedł piekło: niesamowity ból, nie miałem sił