25 lutego w Birmingham w stanie Alabama Andrzej Wawrzyk miał stanąć przed szansą zdobycia tytułu mistrza świata wagi ciężkiej i stoczyć pojedynek z Deontayem Wilderem. Polak nie wejdzie jednak do ringu z Amerykaninem.
W nocy z wtorku na środę polskiego czasu pojawiła się informacja, że w organizmie naszego rodaka znaleziono środek dopingujący stanozol, który gwarantuje szybki przyrost siły i masy mięśniowej. Walka została natychmiast odwołana.
Kompromitującą wpadkę Wawrzyka skomentował już promotor Wildera, Lou DiBella.
- To frustrująca sytuacja. Obaj z Deontayem kręcimy głową z niedowierzania, nigdy nas nie cieszy taka informacja. Na szczęście mamy jeszcze kilka tygodni na znalezienie Deontayowi rywala. Wszystko odbędzie się zgodnie z planem - zapowiedział Amerykanin.
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka wspomina, jak poskromiła pijanego adoratora
- Nie jestem zadowolony, jednak zawsze lepiej, że taka informacja pojawiła się miesiąc przed walką, a nie na kilka dni przed pojedynkiem. Cała sytuacja pokazuje jednak, że program Clean Boxing działa jak należy, ponieważ wyłapuje się nieuczciwych pięściarzy. Deontay jest czysty i nie zamierzam wystawiać go do walki z kimś, kto stosuje doping - dodał promotor.