Daniel Jacobs postawił się Giennadijowi Gołowkinowi. "GGG" zwycięża na punkty

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images /  / Na zdjęciu Giennadij Gołowkin
Getty Images / / Na zdjęciu Giennadij Gołowkin
zdjęcie autora artykułu

Giennadij Gołowkin obronił tytuły mistrza świata wagi średniej. Kazach pokonał skazywanego na pożarcie Daniela Jacobsa, ale na triumf musiał pracować aż 12 rund. Sędziowie minimalnie wskazali na zwycięstwo "GGG".

W tym artykule dowiesz się o:

Szybko okazało się, że w głównej walce wieczoru gali w Madison Square Garden przewaga szybkości i dynamiki była po stronie Daniela Jacobsa. Amerykanin wygrał już najważniejszą walkę w swoim życiu, pokonując w 2012 roku chorobę nowotworową.

Giennadij Gołowkin wierzył w przerażającą siłę swoich pięści - na jego koncie była bowiem passa aż 23 (!) kolejnych zwycięstw przez nokaut. "GGG" nie był w stanie jednak przełamać sprytnego "Człowieka Cudu", choć w czwartej odsłonie posłał go na deski. W połowie rywalizacja zaznaczyła się przewaga Jacobsa, który umiejętnie poruszał się po ringu i znikał z celownika bombardiera z Karagandy.

W dziewiątej rundzie Gołowkin trafił i zranił Jacobsa, ale nie zdołał ponownie zapoznać go z matą nowojorskiego ringu. Końcówka rywalizacja to już boks na całego z obu stron barykady, który dał kibicom sporo frajdy i radości.

Po dwunastu zaskakujących rundach sędziowie punktowali 114-113, 115-112 i 115-112 na rzecz Giennadija Gołowkina, który do pasów IBF, WBC i IBO dołożył skalp WBA.

ZOBACZ WIDEO Mamed Chalidow znów wielki: byłem żądny krwi

Źródło artykułu:
Czy Giennadij Gołowkin zasłużył na wygraną?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (1)
avatar
MArian0s
19.03.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Asfalt miał dużo szczęścia, że przetrwał do końca walki. Dechy zaliczył, klinczował i latał po ringu aby dotrwać do ostatniego gongu i pleść głupoty, że został skrzywdzony...