Zimnoch: Znokautowanie Szpilki to miała być moja robota

Newspix / Dominik Buze/Fotopyk / Na zdjęciu: Krzysztof Zimnoch (L)
Newspix / Dominik Buze/Fotopyk / Na zdjęciu: Krzysztof Zimnoch (L)

Pięściarz z Białegostoku dążył do pojedynku z Arturem Szpilką, ale nie zanosi się na to, by wkrótce miało do niego dojść. - Spalił się mentalnie - tak Krzysztof Zimnoch komentuje porażkę niedoszłego rywala z Adamem Kownackim.

Wygrana Adama Kownackiego z Arturem Szpilką na gali w Uniondale wywróciła układ sił w polskim boksie. W naszej niedawnej sondzie kibice stracili wiarę w "Szpilę" (znalazł się dopiero na 6. miejscu w kraju), umieszczając na czołowych pozycjach Tomasza Adamka, Izu Ugonoha oraz Kownackiego.

Z kolei Krzysztof Zimnoch od pewnego czasu podkreśla, że to on jest najlepszym ciężkim w Polsce. Tak mówił w niedawnej rozmowie z WP Sportowe Fakty, to samo powtórzył w środowym wydaniu "Super Expressu". - W najbliższym czasie chcę to udowodnić. Myślę, że po jednej, dwóch walkach pojawię się w rankingach i w przyszłym roku będę mógł stawiać czoła najlepszym na świecie. Moim celem jest mistrzostwo świata - mówi 33-latek.

Zimnoch od dawna chciał doprowadzić do pojedynku z Arturem Szpilką. Wygląda jednak na to, że po niespodziewanej porażce pięściarza z Wieliczki w najbliższym czasie do takiego starcia nie dojdzie. - Znokautowanie Szpilki to miała być moja robota - ubolewa Zimnoch, który w surowych słowach ocenia postawę niedoszłego rywala w lipcowej walce z Kownackim.

- Szpilka nie był sobą, spalił się mentalnie. Nie wytrzymał tej walki psychicznie, przegrał ją już w szatni. Artur od wyjazdu do USA nie zrobił żadnego postępu. Może w walce z Wilderem do momentu nokautu pokazywał się z dobrej strony, ale teraz to wygląda tak, jakby się cofnął o kilka lat - dodaje w rozmowie z "SE".

Całkiem możliwe, że w tej sytuacji dojdzie do pojedynku Zimnoch - Kownacki. Propozycja takiej walki już się zresztą pojawiła. Mateusz Borek chciał doprowadzić do konfrontacji tych bokserów na Polsat Boxing Night 7 w Ergo Arenie. Zimnoch odmówił, gdyż uznał, że miałby zbyt mało czasu po kwietniowym pojedynku z Michaelem Grantem.

Białostoczanin w rozmowie z WP Sportowe Fakty zapewniał, że to kwestia czasu. - Niedługo na pewno spotkamy się w ringu - powiedział nam. Wcześniej jednak - 9 września w Radomiu - Zimnoch stoczy pojedynek z Joey'em Abellem.

ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" #6: Polak demoluje w 9 sekund (wideo)

Komentarze (0)