Były mistrz szuka odwetu
Krzysztof Głowacki w latach 2015-2016 dzierżył pas mistrza świata WBO w wadze junior ciężkiej. Prestiżowe trofeum odebrał Marco Huckowi podczas gali w Stanach Zjednoczonych, nokautując niemieckiego "Kapitana" w 11. rundzie. Niestety tytuł stracił we wrześniu ubiegłego roku na rzecz wspaniałego Ołeksandra Usyka. Polak chce za wszelką cenę doprowadzić do rewanżu, ale póki co ma wyznaczone inne zadania.
Walka z pochodzącym z Argentyny, a reprezentującym Włochy Leonardo Damianem Bruzzese odbyła się podczas gali z cyklu World Boxing Super Series w łotewskiej Rydze. W ramach WBSS rozgrywany jest turniej w kategorii junior ciężkiej, a rolę rezerwowego pełni "Główka", podobnie jak Mateusz Masternak. W ćwierćfinale znajduje się za to Krzysztof Włodarczyk - 21 października w Newark podejmie się arcytrudnego starcia z Muratem Gassijewem. W półfinale zameldowali się już wspomniany Usyk oraz Kubańczyk Yunier Dorticos. Jeśli któremuś z uczestników przydarzy się kontuzja to w miejsce zawodnika niedysponowanego może wejść właśnie Głowacki. Najpierw jednak musiał uporać się z Włochem i zrobił to bez problemów.
Walka do jednej szczęki
Od początku uwidoczniła się wyraźna przewaga Głowackiego. Rywal z Włoch był o dwa tempa wolniejszy, schematyczny i koncentrował się głównie na obronie. I tak czynił to nieumiejętnie, bo "Główka" bez problemu potrafił odnaleźć wolne miejsca w nieszczelnej gardzie Bruzzese. Jeśli ten starał się chronić głowę, to otrzymywał cios na korpus. Wydawało się, że dolne partie ciała są wrażliwe na uderzenia podopiecznego Fiodora Łapina.
W drugiej rundzie Głowacki świetnie przycelował ciosem podbródkowym, po którym Bruzzese znalazł się w tarapatach. Ten kryzys zdołał przetrwać, ale w końcówce starcia znowu dał się zaskoczyć i do narożnika wracał na miękkich nogach.
Pojedynek na Łotwie nie miał zawiłej historii. Głowacki cały czas wywierał presję, trzymał reprezentanta Italii w ryzach i zdominował poczynania na ringu. Z kolei oponent nie miał właściwie żadnych argumentów. W piątej rundzie Bruzzese w końcu ugiął się pod atakami "Główki" i padł na matę ringu po raz pierwszy. Wałczanin błyskawicznie ruszył dokończyć dzieła, trafił mocnym sierpowym na głowę, po którym 34-latkowi mocno zaszumiało w głowie, nogi odmówiły posłuszeństwa i znalazł się na macie po raz drugi. Sędzia ringowy przerwał walkę w obawie o obawie o zdrowie byłego zawodowego mistrza Włoch.
Bohater narodowy główną atrakcją
Najważniejszym wydarzeniem wieczoru w hali Arena w Rydze jest występ mistrza świata WBC, pochodzącego z Łotwy Mairisa Briedisa. W ramach turnieju 32-latek krzyżuje rękawice z odchudzonym Kubańczykiem Mike'em Perezem. Jeszcze do niedawna bokser z Gorącej Wyspy rywalizował w najcięższej dywizji wagowej, gdzie stoczył m.in. pamiętny bój z Magomedem Abdusalamowem. Ringową wojnę Rosjanin okupił utratą zdrowia, najpierw zapadł w śpiączkę i był w ciężkim stanie. Z tej opresji wyszedł, ale pozostaje sparaliżowany.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #10: Arkadiusz Wrzosek pewny siebie przed walką o pas na FEN 19