Izu Ugonoh zagrał w piłkę nożną. Do ringu chce wrócić we wrześniu

Newspix / Izu Ugonoh podczas walki z Fredem Kassim
Newspix / Izu Ugonoh podczas walki z Fredem Kassim

W sobotę w Gorzowie Wielkopolskim fundacja Cancer Fighters zorganizowała mecz gwiazd pomiędzy zawodnikami MMA a bokserami. Jednym z uczestników akcji charytatywnej dla 14-letniego Aleksa był szykujący się do powrotu na ring Izu Ugonoh.

W tym artykule dowiesz się o:

Aleks trenuje boks, lecz w wyniku choroby stracił nogę i teraz zbiera na specjalną protezę. Z pomocą przyszła fundacja Cancer Fighters, która zorganizowała w Gorzowie Wielkopolskim wyjątkowe starcie z największymi gwiazdami polskich sportów walki. Po bramce Anzora Azhieva lepsi okazali się wojownicy MMA.

- Nie udało się wygrać. Cały czas groziliśmy zawodnikom MMA, że ich rozjedziemy. Okazali się dobrzy. Wiadomo, jak to w piłce nożnej, niewykorzystane okazje się mszczą. Mieliśmy swoje szanse, nie strzeliliśmy, a im udało się zdobyć bramkę. Najważniejsze, że zebraliśmy się tutaj w szczytnym celu. Bardzo fajna inicjatywa - mówił Izu Ugonoh.

Mimo towarzyskiego charakteru meczu odpuszczania nie było, a dowodem na to były kontuzje odniesione przez bokserów oraz wylane litry potu. - Widać, że się trochę zmęczyliśmy, każdy się nabiegał przez 90 minut. To była jednak bardzo przyjemna gra, dawno nie miałem tyle przyjemności z wysiłku fizycznego, jak podczas tego meczu - przyznał mistrz Europy i świata amatorów w formule K-1.

Podczas tego pojedynku mogliśmy się dowiedzieć, że pięściarz chciał swego czasu zostać piłkarzem i nawet trenował w Lechii Gdańsk. - Troszeczkę w piłę kopałem, choć dawno tego nie robiłem. Cieszę się, że troszeczkę to odświeżyłem. Dała o sobie jednak znać stara kontuzja. Dałem jednak radę dokończyć ten mecz, więc jestem zadowolony. Piłka nożna to niebezpieczny sport, nie to co boks, gdzie wszystko jest wiadome. Wiesz, że jesteś narażony na uderzenia, a piłka to cały czas jakieś zrywy. Teraz ważę 105-106 kilogramów, a jak grałem w piłkę, to było 90, więc też trochę inaczej organizm jest przyzwyczajony - powiedział reprezentant Polski, wyjaśniając powody zabiegów fizjoterapeutycznych w każdej przerwie.

ZOBACZ WIDEO Tak Nawałka ogłosił swoje decyzje kadrowiczom. Kulisy ze zgrupowania reprezentacji

Tego dnia na stadionie Stilonu Gorzów Wlkp. zjawiła się publiczność tak liczna, jakiej dawno nie widziano na tych trybunach. Akcja okazała się ogromnym sukcesem. - Fajnie, że tak dużo kibiców się zjechało. Mam nadzieję, że taką imprezę będzie można organizować cyklicznie. Jestem pod wrażeniem. Przyjechaliśmy w piątek, zostaliśmy zakwaterowani w bardzo fajnym miejscu, więc całościowo wygląda to dobrze. Do tego ta sportowa rywalizacja. Nie było chyba jeszcze takiego wydarzenia, żebym widział tylu zawodników ze sportów walki - ocenił bokser.

W swoim sporcie Ugonoha powinniśmy zobaczyć we wrześniu. Na niedawnej Narodowej Gali Boksu (25 maja) wygrał z Fredem Kassim. Kolejną walkę pięściarz zapowiada na jesień, choć to nic pewnego. -Jest plan i bardzo chciałbym zaboksować we wrześniu. Ostatnia walka niespecjalnie mnie zmęczyła. Teraz będę miał krótką przerwę, ale chciałbym jak najszybciej wrócić na ring. Nie jest to jednak potwierdzone, bo nie mam oficjalnie zakontraktowanej walki - zdradził.

Wspomniane wyżej zwycięstwo zostało jednak odniesione w dość kontrowersyjnych okolicznościach. - Uważam, że moja forma wyglądała bardzo dobrze. Ból głowy nie był przypadkowy. Planowaliśmy, żeby Freda bolała głowa po tej walce, ale spodziewałem się, że będzie to trwało trochę dłużej. Fred też zdał sobie sprawę, że będzie go bolała głowa, więc stwierdził, że zrezygnuje zanim ból będzie zbyt silny. Najważniejsza w boksie jest głowa. On nie wytrzymał ciśnienia. Dla mnie liczy się wygrana. Jestem przekonany, że te przygotowania, które mam za sobą, będą procentowały na kolejnej walce - zakończył Izu Ugonoh.

Komentarze (0)