Boks to nie tylko rywalizacja na ringu. To styl życia

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Maciej Skrzyński / Stanle Ayomo podczas treningu z Markiem Michalukiem
Materiały prasowe / Maciej Skrzyński / Stanle Ayomo podczas treningu z Markiem Michalukiem
zdjęcie autora artykułu

Zacząłem trenować tajski boks, bo spóźniłem się na pierwszy trening crossfitu – przyznaje z rozbrajającą szczerością Stanley Ayomo. Klubowy kolega, Marek Michaluk, trenował już w przedszkolu. Judo. Co łączy obu panów? Akademia Gorila.

Boks tradycyjny czy tajski? Mieszane sztuki walki (MMA) czy brazylijskie jiu-jitsu (BJJ)? A może jednak crossfit? Nic, tylko trenować.

Trening to nie zabawa, gdy chcieć traktować go poważnie. Wymaga przygotowania, poświęceń, wyrzeczeń, właściwej diety, a nawet odpowiednio dobranego stroju. To nie może być zwykła bawełniana koszulka, bo będziemy mieli dość po 10 minutach.

Kolejna rzecz: warto zaczynać pod okiem profesjonalnego trenera, by nie popełniać błędów, które później tak trudno skorygować, by nie zrobić sobie krzywdy źle dobranymi ćwiczeniami.

Nie trzeba od razu startować w zawodach ani zdobywać trofeów, medali, pasów mistrzowskich.

Sport amatorski też daje dużo frajdy. To dobry sposób na nudę, zagospodarowanie czasu wolnego, odreagowanie pracy, zgubienie paru kilogramów, ale i dobra wymówka, aby po prostu się poruszać. Są tacy, dla których sport to coś więcej niż aktywność fizyczna. To sposób na życie.

W klinczu klucz do zwycięstwa

Stanley Ayomo początkowo próbował swoich sił w świecie mody. Na wybiegu dla modeli i wygląd, i kondycja mają znaczenie. A w utrzymaniu formy sport jest nieodzowny.

Stanle Ayomo, Fot. Maciej Skrzyński/Wirtualna Polska
Stanle Ayomo, Fot. Maciej Skrzyński/Wirtualna Polska

Osiem lat temu Ayomo zdecydował zapisać się na kurs crossfitu, czyli na trening wytrzymałościowo-siłowy, który poprawia ogólną sprawność fizyczną. Na zajęcia jednak nie dotarł.

 – Spóźniłem się na trening. W związku z tym postanowiłem wykorzystać okazję i pójść na jakikolwiek inny. Padło akurat na tajski boks. Trener mnie zmotywował, więc zostałem na stałe. Zakochałem się w tej dyscyplinie sportu. To była miłość od pierwszego wejrzenia – przyznaje Stanle Ayomo, który dziś robi kurs trenerski w Academii Gorila.

Stanle Ayomo, Fot. Maciej Skrzyński/Wirtualna Polska
Stanle Ayomo, Fot. Maciej Skrzyński/Wirtualna Polska

Od tamtej pory trenuje regularnie: 6–7 dni w tygodniu, od półtorej do trzech godzin. Mówi, że tajski boks stał się nieodłączną częścią jego życia. Nie wyobraża sobie, że mógłby robić coś innego. Tajska odmiana boksu pozwala zaangażować do pracy każdą część ciała. Trochę jak crossfit, którego Stanley nie zdążył nawet spróbować.

– Tu mamy więcej możliwości niż w klasycznym boksie – tłumaczy mi, na czym polegają różnice. – Pracują ręce, ale też kolana, łokcie. Ważne są kopnięcia. No i walka w klinczu. Na ringu bokserskim arbiter od razu przerywa mecz, kiedy zawodnicy znajdą się w zwarciu. A w tajskim boksie w ten sposób zdobywa się przewagę. Można zamęczyć przeciwnika w krótkim dystansie.

Popularność tajskiego boksu sukcesywnie rośnie. Generalnie sporty walki cieszą się dużym zainteresowaniem. Widać to choćby na przykładzie popularności MMA. A Polska ma się kim w tej dziedzinie pochwalić. Mateusz Gamrot, ambasador Under Armour, to zawodnik MMA wagi lekkiej oraz piórkowej, dwukrotny mistrz Europy w amatorskim MMA z 2012 oraz 2013, w latach 2016-2020 międzynarodowy mistrz KSW w wadze lekkiej, oraz mistrz kategorii piórkowej w latach 2018-2020. Od 2020 zawodnik Ultimate Fighting Championship.

Goni tańczących rywali

Z MMA związany jest również Marek Michaluk – stoczył w tej dyscyplinie 15 walk. Sporty walki ma we krwi. Trenował już jiu-jitsu, zapasy, boks tajski, a zaczynał (w przedszkolu) od judo. Ale zawsze wracał do ukochanego boksu. Dziś nie tylko boksuje, ale też trenuje zawodników Academii Gorila.

Marek Michaluk, Fot. Maciej Skrzyński/Wirtualna Polska
Marek Michaluk, Fot. Maciej Skrzyński/Wirtualna Polska

– Jak codziennie nie poboksuję, to jestem chory – uśmiecha się Marek. – Nie ma dnia, żebym nie zrobił treningu. Nawet jak jestem przemęczony, to nie odpuszczam. Rozciągam się, jadę do fizjoterapeuty. Był czas, kiedy trenowałem dwa razy dziennie. Teraz robię siedem treningów w tygodniu. Jak ktoś chce być zawodowcem, musi robić przynajmniej jeden trening dziennie.

Pytam, co jest w boksie najważniejsze. Odpowiada, że praca nóg, finezja ruchów w ringu. Bokser musi być wszechstronny. Są treningi skoncentrowane na sile, na kondycji, na szybkości. Robi się też treningi ogólnorozwojowe. Jednak nogi to podstawa. Może repertuar ciosów jest uboższy niż w tajskim boksie, ale pracuje całe ciało.

Marek mierzy tylko 1,81 m, lecz przy takim wzroście ma ogromny zasięg ramion (193 cm). Boksuje w wadze do 91 kg, czasem z przeciwnikami wyższymi o głowę.

– Jestem typem zawodnika, który raczej goni rywala. Muszę skracać dystans z powodu niższego wzrostu. Zachodzę więc rywala. Ja nie "tańczę" na nogach, to moi przeciwnicy "tańczą", biegając przy linach – opowiada obrazowo Marek. Na pytania o bokserskich idoli odpowiada bez namysłu – Mike Tyson.

Marek Michaluk, Fot. Maciej Skrzyński/Wirtualna Polska
Marek Michaluk, Fot. Maciej Skrzyński/Wirtualna Polska

Marek przeczytał kilka biografii amerykańskiego pięściarza. Nawet próbował zaadaptować jego styl, ale z czasem zaczął podpatrywać różne elementy techniczne u innych bokserów.

Wysoko ceni Rocky'ego Marciano oraz George'a Foremana, który nie trzymał gardy, a miał tak mocny cios, że jak już trafił rywala, kładł go na deski.

Musi być widać biodra

Styl na ringu jest ważny. Technika ma znaczenie. Rutyna daje przewagę nad mniej doświadczonym rywalem. Ale bez właściwie dobranego stroju nie ma nawet po co wchodzić między liny.

Przede wszystkim liczy się wygoda. Zawodnik musi się czuć swobodnie. Dlatego trenowanie w bawełnianej koszulce odpada. Po wysiłku ciało się szybko wychładza, można łatwo złapać przeziębienie. Koszulka musi chłodzić (nie może być w niej za gorąco), ale też trzymać ciepło po treningu.

– Jeśli chodzi o dobieranie ubioru na treningi tajskiego boksu, trzeba mieć na uwadze to, aby strój nie ograniczał ruchów. Kopanie i używanie kolan to podstawa, więc te części ciała nie powinny być skrępowane – radzi Stanley.

– W boksie trener musi widzieć ruchy bioder zawodnika, pracę skrętową ciała, to podstawa. Dlatego koszulkę trzeba albo włożyć w spodnie, albo musi ona przylegać do tułowia. Nie może być za luźna – to przeszkadza w sparingach. W przeciwnym razie przeciwnik nie widzi, gdzie zadaje ciosy, a wolno mu uderzać tylko powyżej pasa – dodaje Marek.

W czym trenują najlepsi?

Academia Gorila i Under Armour współpracują od początku roku. Najlepsi warszawscy trenerzy ćwiczą w produktach UA m.in. z technologią Rush, a także testują innowacyjną odzież w technologii Iso-Chill, wykorzystując ją podczas nawet najbardziej wymagającego treningu. Z powodzeniem.

Stanle Ayomo i Marek Michaluk, Fot. Maciej Skrzyński/Wirtualna Polska
Stanle Ayomo i Marek Michaluk, Fot. Maciej Skrzyński/Wirtualna Polska

Włókna Iso-Chill płasko leżą na skórze i równomiernie rozprowadzają ciepło. Po raz pierwszy sprawdzono to rozwiązanie w kolekcjach dla biegaczy. Teraz z powodzeniem można wykorzystać je także podczas treningu.

W odzieży z technologią Iso-Chill ćwiczą sportowcy związani z Under Armour: mistrzyni taekwondo Jade Jones, gracz rugby Maro Itoje, czy Anthony Joshua, brytyjski bokser wagi ciężkiej, mistrz olimpijski i wicemistrz świata amatorów.

W Polsce odzież treningową – od koszulek po biustonosze sportowe, czy TOP-y Under Armour – można kupić zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn w sklepie internetowym SportStyleStory i UA Brand Houses w Warszawie i Krakowie.

Źródło artykułu:
zgłoś błądZgłoś błąd w treści
Komentarze (0)