(Nie)prawdopodobny scenariusz?
Wojciech Szczęsny od dłuższego czasu jest prawdziwą ostoją bramki reprezentacji Polski. Nie wystarczy palców u rąk, aby wymienić, ile razy w ostatnich latach ratował Biało-Czerwonych przed utratą goli. Fakty są jednak też takie, że popularny "Szczena" miał w kadrze nieco słabsze momenty. Warto wspomnieć o Euro 2012, kiedy to w inauguracyjnym meczu przeciwko Grecji zobaczył czerwoną kartkę.
Owszem, ciężko obwiniać tylko Szczęsnego za to, że ratując błąd swoich kolegów z defensywy, sfaulował stojącego z nim oko w oko Dimitrisa Salpingidisa i sprokurował tym samym rzut karny. Zwłaszcza, że Przemysław Tytoń, który pojawił się między słupkami, sprostał zadaniu i obronił jedenastkę wykonywaną przez kapitana Greków Giorgosa Karagounisa. Głównie dzięki temu do końca meczu utrzymał się wynik 1:1. Wojciech Szczęsny nie mógł jednak zagrać w kolejnym starciu z Rosją, a mało tego, Franciszek Smuda, nie zdecydował się skorzystać ze Szczęsnego także w kluczowym meczu przeciwko Czechom. Okazało się zatem, że ówczesny bramkarz "Kanonierów" rozegrał na Euro 2012 zaledwie 69 minut.
Od tego czasu Wojciech Szczęsny jest kluczowym ogniwem reprezentacji Polski. Najlepiej dowodzą temu ostatnie Mistrzostwa Świata w Katarze, na których "Szczena" obronił dwa rzuty karne - w meczu z Arabią Saudyjską oraz przeciwko Argentynie, gdzie jedenastkę wykonywał Lionel Messi.
Poniekąd może więc dziwić to, że część osób, w tym bukmacherzy rozważają czy Wojciech Szczęsny znów zobaczy czerwoną kartkę na Mistrzostwach Europy. Przyczyny takich domysłów należy szukać w tym, że reprezentacja Polski zagra w grupie z silnymi rywalami, jakimi będą kolejno Holendrzy, Austriacy i Francuzi, a nasza defensywa, co tu dużo ukrywać - nie spisuje się najlepiej. Wojciech Szczęsny zapewne nie raz będzie miał okazję, aby ratować Biało-Czerwonych przed stratą gola.
Czy dopuści się faulu na czerwoną kartkę? Wydaje się, jak pokazują kursy bukmacherskie, że jest to mało prawdopodobne. Zwłaszcza, że bramkarz reprezentacji Polski ma w pamięci swoje demony z Euro 2012, kiedy faulując, chciał pomóc reprezentacji, a ostatecznie Polska i tak nie wyszła z grupy, a on zamiast przynajmniej trzech meczów, zagrał tylko w jednym i to w jeszcze niepełnym wymiarze czasu.