Pocałunek śmierci
Możliwość reprezentowania Polski w europejskich pucharach to wielka nobilitacja i naprawdę spory zastrzyk finansowy. Każdy z 18 zespołów rywalizujących w PKO Ekstraklasie marzy o tym, by zająć na koniec sezonu takie miejsce, które dawałoby możliwość udziału w eliminacjach.
Nasze rodzime drużyny mają niestety to do siebie, że nie potrafią łączyć udanych występów w Lidze Europy czy też Lidze Konferencji z dobrą grą na krajowym podwórku.
Kiedy Kolejorz podbijał Ligę Konferencji podczas kampanii 2022/2023, dochodząc aż do ¼ finału, to w ekstraklasie jego strata do mistrza kraju wyniosła ostatecznie 14 punktów. Sezon wcześniej Legia grała w fazie grupowej Ligi Europy, a rozgrywki ligowe zakończyła na odległej 10. pozycji.
W chwili obecnej wszystko wskazuje na to, iż los obu wspomnianych ekip podzieli Jagiellonia Białystok. Swoisty wirus zarażający nasze polskie kluby, który wielu nazywa “pucharowym pocałunkiem śmierci”, jak widać nadal grasuje i ani myśli przestać.
Brak ważnych ogniw
O tym, że dobre występy w klubie mogą doprowadzić do powołania w szeregi kadry narodowej, przekonali się w minionym sezonie m.in. Bartłomiej Wdowik oraz Dominik Marczuk. Obaj zawodnicy zyskali uznanie w oczach Michała Probierza, choć oficjalnego debiutu w kadrze doczekał tylko ten pierwszy.
Z każdym kolejnym miesiącem wszyscy w Białymstoku zaczęli powoli godzić się z tym, iż zarówno Wdowik jak i Marczuk prędzej czy później opuszczą Podlasie, przenosząc się do jakiegoś większego klubu zza granicy. W obu przypadkach stało się to faktem podczas letniego okna transferowego.
Bartłomiej Wdowik w sezonie 2023/2024 | Dominik Marczuk w sezonie 2023/2024 |
---|---|
39 meczów | 39 meczów |
11 goli | 7 goli |
7 asyst | 14 asyst |
Od początku było absolutnie jasne, że utrata dwóch tak ważnych ogniw obije się na grze aktualnych mistrzów Polski. Nikt nie spodziewał chyba jednak, że kryzys będzie aż tak poważny.
Adrian Siemieniec został pozbawiony swoich głównych atutów, a włodarze Jagi póki co nie zadbali o to, by 32-latek otrzymał godne zastępstwo. Ligowa przyszłość białostocczan nie rysuje się więc w zbyt kolorowych barwach. Sezon jest oczywiście bardzo długi i wiele się jeszcze może zdarzyć, ale o optymizm w stolicy województwa podlaskiego jak na razie wyjątkowo trudno.
Przełamanie klątwy
Legia Warszawa to ostatnia drużyna, której udało się sięgnąć po zwycięstwo w PKO Ekstraklasie dwa razy z rzędu. Zarówno sami Wojskowi podczas sezonu 2021/2022, jak i Lech wraz z Rakowem przez dwie kolejne kampanie musieli mierzyć się z istną klątwą, która co najwyżej pozwalała meldować się na najniższym stopniu podium w rozgrywkach przypadających tuż po mistrzowskich zmaganiach.
Oczywiście prędzej czy później któryś z klubów zdoła wreszcie przełamać tę niezbyt korzystną prawidłowość, ale jak na razie ciężko mi dostrzec jakiekolwiek oznaki, iż miałaby to uczynić właśnie Jagiellonia.
Pozostaje mieć tylko nadzieję, że białostoccy decydenci będą wyrozumiali dla trenera Siemieńca i dadzą mu popracować w spokoju pomimo wyraźnego dołka formy. Nie da się bowiem ukryć, że to właśnie oni są współodpowiedzialni za obecne wyniki Żółto-czerwonych.
Uważam, że w aktualnej sytuacji zakończenie rywalizacji w TOP3 byłoby dla Jagi sukcesem. Co przyniesie przyszłość, nie wie jednak nikt. PKO Ekstraklasa bywała w ostatnich latach mocno nieprzewidywalna i taki stan rzeczy utrzyma się prawdopodobnie nadal.