"Najbardziej znany toksyczny gracz" - takim zwrotem można byłoby śmiało określić Tylera "Tyler1" Steinkampa. Jednak jednego nie można mu odmówić - ma charyzmę i jest typowym showmanem, którego streamy przyciągają dziesiątki tysięcy ludzi, jednak od czasów permabana w League of Legends stracił on główny kontent na kanale jakim były starcia na Polach Sprawiedliwości.
Od 2016 nieustannie próbował uzyskać unbana, bezskutecznie - z jednej strony jego ataki szału stały się swoistym znakiem rozpoznawczym, wraz z championem, którym głównie grywał - Dravenem, z drugiej - stało się to powodem, dla którego nie mógł grać w swoją ulubioną grę. Po uzyskaniu blokady próbował zostać "najbardziej zreformowanym graczem w NA", robiąc wyzwania na streamie w stylu "nie użyję ani jednego negatywnego słowa przeciwko mojej drużynie" jednak jego konta po kolei były banowane z powodu ciążącego na nim permabana.
Droga nie była prosta, a i samym Rioterom zaszedł chyba za skórę tak daleko, że niektórzy z nich... zaczęli być toksyczni w stosunku do jego osoby. Pamiętna sytuacja z 2017 roku, kiedy to "Riot Sanjuro" powiedział na serwerze Discord Riot Games, że "byłoby dobrze, gdyby Tyler1 zmarł z przedawkowania kokainy albo na raka od tych wszystkich sterydów, które zażywa". Sprawa odbiła się szerokim echem w społeczności, a sam pracownik odsunął się w cień, tłumacząc swoje zachowanie byciem... pod wpływu alkoholu. Firma równie szybko zdystansowała się od tej wypowiedzi, zaznaczając, że nie jest to "opinia całej firmy".
Kontrowersje wokół jego osoby są olbrzymie, ale jedno jest pewne - facet potrafi robić show i już od najbliższego poniedziałku będziemy mogli oglądać jego streamy. Zastanawiać może jednak, jak długo Steinkamp przetrwa bez bana na swoim koncie - bo ciężko uwierzyć, że Król Dravena powróci w pełni zreformowany.
Warto dodać, że jego profil na Twitterze śledzi aż 220 tysięcy użytkowników.
ZOBACZ WIDEO: "Izak": Gry komputerowe są trudniejsze do komentowania, niż piłka nożna