Apex Legends - nowy hit w gamingu stawia pierwsze kroki w esporcie

Materiały prasowe / wec24.pl / esport
Materiały prasowe / wec24.pl / esport

Wydawało się, że Fortnite w tej chwili ma niepodważalną pozycję na rynku gier. Kolejne battle royale nawet w połowie nie osiągały popularności tytułu od Epic Games. Teraz jednak dla hitowej gry pojawił się poważny konkurent - Apex Legends.

Stawianie Apexa w roli równorzędnego rywala dla Fortnite, choć na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo odważne, zdecydowanie da się obronić. Gracze bardzo szybko pokochali najnowszy hit studia Respawn Entertainment. Już po tygodniu od jego premiery przekroczono próg 25 milionów zarejestrowanych użytkowników.

Tak szybkim przyrostem graczy na starcie nie mógł się pochwalić nawet Fortnite. Deweloperzy z Epic Games tak naprawdę liczbą użytkowników po raz pierwszy pochwalili się po czterech miesiącach, kiedy wynosiła ona już 45 milionów. Apex ponad połowę tego osiągnął w tydzień.

Przyznać jednak trzeba, że Apex trafił na podatny grunt. Aktualnie gry typu battle royale niemal z automatu budzą zainteresowanie szerokiej publiczności w czym bardzo duża zasługa właśnie Fortnite'a. Gdy wychodziła gra Epic Games, aż takiego "hype'u" na ten gatunek nie było, choć już wtedy bardzo dużą popularnością cieszył się PUBG. Dodatkowo niewątpliwym atutem jest również fakt, iż Apex dostępny jest za darmo, zarówno na PC jak i na konsole.

ZOBACZ WIDEO: Esport bije rekordy popularności. "Kiedy zobaczyliśmy te liczby, to nas zatkało"

Czytaj także: Rusza Ekstrklasa Games

Innym olbrzymim plusem Apexa był fakt, że gra od początku była świetnie zoptymalizowana. Miłośnicy tego tytułu nie musieli czekać na kolejne hotfixy i patche, tylko od początku mogli cieszyć się pełnym produktem. Jak ważny to czynnik niech pokaże fakt, że gra przed premierą nie była nawet w najmniejszym stopniu reklamowana. Zaraz po premierze gracze byli zachwyceni tym, jak bardzo dopracowany jest ten tytuł, czym chętnie dzielili się na swoich social mediach. Liczba użytkowników zaczęła rosnąć lawinowo, już w drugim dniu przekraczając 2,5 miliona.

Oczywiście, jak to od paru ładnych lat wśród twórców najbardziej popularnych tytułów bywa, szybko zaczęto myśleć o esporcie. Już kilkanaście dni po premierze odbył się turniej z serii Twitch Rivals, gdzie w puli nagród znalazło się 200 tysięcy dolarów. W turnieju nie zabrakło największych gwiazd Twitcha, grali w nim między innymi "DrDisRespect", "Shroud", a nawet "Ninja".

Potencjał zdają się dostrzegać również organizacje esportowe. Nabór do drużyny ogłosiło już NRG Esports, czyli jedna z największych formacji zza oceanu. Również i North, przypominając w swym tweetcie, że ich sponsor SteelSeries posiada klawiatury o nazwie Apex, dało do zrozumienia, że uważnie monitoruje sytuację.

Czytaj także: "PashaBiceps" wniesie puchar na IEMie

W porównaniu do innych najpopularniejszych tytułów, gra wydaje się mieć jeszcze jedną zaletę - dynamiczniejszą rozgrywkę, która może być czynnikiem decydującym o pozytywnym odbiorze przez jeszcze większe grono widzów, aniżeli notowały inne battle royale.

W związku z powyższym, wydaje się być kwestią czasu, aż Apex na dobre stanie się pełnoprawnym esportem. Do tej pory największą bolączką tego typu gier był brak konkretnego pomysłu na to, w jaki sposób prowadzić rywalizację najlepszych graczy. Być może to Apex będzie pierwszym tytułem, który na dobre zdefiniuje esport w gatunku battle royale. Potencjał ma olbrzymi.

Komentarze (0)