Wraz z patchem 9.16 na serwery League of Legends wprowadzony został zreworkowany Pantheon. Zmiany były na tyle potężne, że z całkowicie zapomnianej postaci stał się on największym postrachem Summoners Rift.
Zanim Riot postanowił zmienić Pantheona, ten był praktycznie niewidoczny na profesjonalnej scenie. W całym letnim splicie, nie pojawił się w ani jednej grze w Europie, Ameryce oraz Korei. Sporadycznie bywał wybierany jedynie w Chinach.
Czytaj także: HS. Masters Tour Bukareszt. "Eddie" zwyciężył w stolicy Rumunii. "A83650" najwyżej z Polaków
Aktualnie jednak sytuacja wygląda zgoła odmiennie. W 50 rozegranych do tej pory meczach podczas mistrzostw świata, został zbanowany... 50 razy. Co więcej, zawsze był to ban w pierwszej fazie wykluczeń i zawsze zmuszona była do tego drużyna po czerwonej stronie. Taki stan rzeczy sprawia, że drużyna, która banuje jako druga, w rzeczywistości ma o jedno wykluczenie mniej.
ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Union triumfuje. Rafał Gikiewicz z czystym kontem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Czym jednak spowodowany jest taki lęk przed tą postacią? Powodów jest kilka i już samo to pokazuje, jakiego potwora stworzył Riot.
Po pierwsze, Pantheon może grać na każdej linii oraz w dżungli. To daje niesamowity komfort drużynie, ponieważ ich rywale do ostatnich chwil nie będą mogli być pewni, która postać przypisana jest do której roli.
Czytaj także: Worlds 2019. Wielka Korea wygrała trzecią grupę na mistrzostwach. Ameryka pożegnała się z turniejem (wyniki)
Po drugie nowe "E" Pantheona, czyli Natarcie Egidy, jest po prostu zbyt potężne w interakcji z wieżami. Dzięki temu, że może ono zablokować nawet kilka uderzeń tej struktury, nikt na linii nie może czuć się bezpiecznie nawet w jej pobliżu. To natomiast sprawia, że ewentualne ganki z Pantheonem są o wiele skuteczniejsze, gdyż nie ma gdzie się przed nim uchronić.
Po trzecie - globalny ultimate. Tu akurat niewiele się zmieniło, jednak umiejętności, które pozwalają naszemu bohaterowi momentalnie pokonać na mapie znaczną odległość zawsze były wysoko cenione.
W związku z powyższym, ciężko być optymistą co do tego, że kiedykolwiek na tegorocznych mistrzostwach ujrzymy Pantheona. Już sam podpunkt pierwszy wystarczyłby, aby champion ten uchodził za silnego. Możliwość wyboru na start postaci, którą można dowolnie dostosować do tego, jak potoczy się draft daje niesamowity komfort. A gdy dodamy do tego kilka innych mocnych stron, w tym w zasadzie bez urazowe "dive'y" pod wieże, mamy pełen obraz "potwora". Na ten moment ciężko sobie wyobrazić, by którakolwiek z drużyn zaryzykowała przepuszczenie go do gry.
[i]
[/i]