Jak zacząć z esportem: Jak zostać esportowcem – poradnik dla początkujących

Zostać czołowym esportowcem jest łatwo. Mniej więcej tak łatwo, jak zostać zawodowym piłkarzem. Czyli jednak dość trudno. A na dodatek robi się to całkiem inaczej.

Sławomir Serafin
Sławomir Serafin
Finały PGE Dywizji Mistrzowskiej Polska Liga Esportowa / Finały PGE Dywizji Mistrzowskiej

Esport rozwija się bardzo szybko, ale minie jeszcze trochę czasu, zanim wyjdzie ze swojego wieku dziecięcego. Dla przykładu, nie ma jeszcze potężnych organizacji, które same przygotowują młode talenty do późniejszej gry w drużynach. To przeciwieństwo sytuacji, z którą mamy do czynienia w przywołanej już piłce nożnej, w której kluby mają swoje szkółki – kuźnie młodych talentów. Przyszły profesjonalista esportowy musi ukształtować się sam.

Dlaczego chcemy zostać esportowcem?

To jest kluczowe pytanie, które należy zadać sobie na samym początku, a odpowiedź na nie ma decydujące znaczenie. Motywacja jest bardzo ważna, ponieważ musi wystarczyć na całe lata wytężonej pracy. Właśnie dlatego ta decyzja nie może się opierać na pragnieniu sławy lub pieniędzy. Jeśli to nas motywuje do kariery esportowca, to prawdopodobnie nie ma nawet sensu zaczynać. Popularność i duże pieniądze pojawią się - o ile w ogóle to zrobią - dopiero po latach pracy. Takiej motywacji może więc nie wystarczyć na długo.

Co innego zamiłowanie do rywalizacji lub głębokie przywiązanie do danej gry. One mogą dać nam paliwo do wzmożonego wysiłku na wszystkie lata potrzebne do tego, by próbować wejść na szczyt. Próbować, bowiem nie każdej chętnej osobie się to udaje. Można wręcz powiedzieć, że większości się to nie udaje wcale. I to nie dlatego, że nie mają talentu lub predyspozycji. Najczęściej rezygnują, ponieważ nie mają wystarczająco silnej motywacji.

Droga przez granie

Przez trudy do gwiazd. Tak mówi stare łacińskie przysłowie, które również w tym przypadku ma zastosowanie. Żeby zostać esportowcem trzeba przede wszystkim dużo grać. Bardzo dużo. Ale nie za dużo, ponieważ to może zaszkodzić zamiast pomóc. I nie chodzi tu o luźne i niezobowiązujące granie, lecz o świadome dążenie do doskonałości. Owszem, nawet grając dla przyjemności, z czasem staniemy się naprawdę nieźli w danej grze. Ale raczej nie na tyle dobrzy, by zostać zawodowym zawodnikiem.

Jak wygląda świadome granie? Przede wszystkim nie chodzi w nim o wygrywanie czy przegrywanie, ale o to, by grać lepiej. I można to osiągnąć na dwa sposoby. Pierwszy to po prostu nauka. Możemy oglądać i czytać poradniki lub śledzić streamy najlepszych zawodowców. Krótko mówiąc, zdobywać wiedzę o grze od innych, zamiast mozolnie i czasochłonnie robić to samemu. Drugi sposób, który uzupełnia ten pierwszy, to eliminacja błędów. Po każdym meczu zadajmy sobie pytanie – co zrobiłem źle? Zawsze znajdzie się coś, jedno potknięcie, nawet po miażdżącym zwycięstwie. Nigdy nie obwiniamy drużyny o porażkę, nigdy nie zakładamy, że graliśmy świetnie i bezbłędnie. Zawsze szukamy własnych błędów. A potem staramy się ich nie popełniać ponownie. Zawodowcy w tym celu analizują powtórki własnych meczów, więc jeśli ktoś chce być jak oni, również powinien to robić.

Dbajmy o siebie

Stereotypowy i krzywdzący obraz pro-gamera to wizja osobnika cały dzień i noc siedzącego przy komputerze, jedzącego byle co, bez specjalnej troski o swój wygląd i formę. I choć można być osobą, która nie ma życia poza grą, to po pierwsze wcale nie trzeba, a po drugie, nawet jeśli się jest, to nadal trzeba o siebie dbać. Maratony grania bez snu nie zrobią z nas lepszego gracza. Wręcz przeciwnie.
Jeśli chcemy grać na wysokim poziomie, to nasz organizm również musi na takim działać. Szybkość reakcji i precyzja ruchów a nawet tempo myślenia i rozwiązywania problemów są zależne od zmęczenia i kondycji. Zawodowcy odżywiają się zdrowo, wysypiają i ćwiczą. Bo wiedzą, że choć granie jest czynnością umysłową, to używamy do niego ciała. I to ciało musi być w optymalnej formie, by osiągać najlepsze wyniki.

Pozwólmy się zauważyć

Każda gra będąca dyscypliną esportową ma jakiś system rankingowy. Jeśli znajdziemy się w nim odpowiednio wysoko, ktoś nas zauważy. Tak po prostu. W ten znajduje się nowych graczy - przeczesując szczyty rankingów w poszukiwaniu świeżych talentów. Nie jest ważne, czy wylądujemy tam indywidualnie czy drużynowo, ważne, żeby znaleźć się wśród tych teoretycznie najlepszych graczy.
Szczęściu można też pomóc. Naszą „widoczność” zwiększymy na lokalnych turniejach i w niższych ligach, w których udział może brać każdy, komu uda się przejść eliminacje. Uczestnicząc w takich zawodach, a zwłaszcza osiągając w nich dobre wyniki, łatwiej zwrócimy na siebie uwagę organizacji esportowych.

To nie będzie wcale łatwe

Stawiając pierwsze kroki na drodze do zawodowstwa trzeba mieć w głowie jedną, ważną rzecz. To prawdopodobnie nie będzie krótki i przyjemny spacerek. Nie dotrzemy do upragnionego miejsca w kilka dni czy tygodni. Aby zostać prawdziwym esportowcem trzeba się poświęcić. Grać w naszą grę tysiące godzin. Włożyć mnóstwo pracy w rozwijanie swoich umiejętności. To może zająć lata. I nie mamy żadnej gwarancji sukcesu. Właśnie dlatego tak ważna jest wspomniana na początku motywacja. Bez niej po prostu się nie uda.

Powodzenia!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×