Esport nie potrzebuje agresywnych gier? "Jeśli włączy się MKOl, to będzie krótka piłka"

Na niedawnym posiedzeniu sejmowej Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki jej członkowie z dużą rezerwą, a momentami bardzo krytycznie odnosili się do esportu. Dostrzegali, że branża szybko rośnie i wymaga opracowania regulacji prawnych, jednak z drugiej strony zaznaczali jej brak, ich zdaniem, związków ze sportem i mówili o problemach agresji w grach i uzależnienia od nich. - Zostało to bardzo negatywnie odebrane przez branżę. Posłowie nie rozumieją całego spektrum zjawiska i widzą w nim agresję. W najlepszym interesie sportów elektronicznych byłoby zmienienie gier, w które gramy. Dlaczego by nie zmienić zasad w esporcie i grać w inne gry. To kwestia kilku lat pracy, a sukcesy PUBG czy Fortnite'a pokazują nawet, że można wprowadzić tytuł esportowy w ciągu zaledwie kilku miesięcy - mówi Maciej "sawik" Sawicki, jedna z najważniejszych postaci w polskim środowisku esportowym. - Jeśli MKOl się zaangażuje, to będzie bardzo krótka piłka. Jeśli razem ze swoimi bardzo bogatymi sponsorami zacząłby promować nowy tytuł olimpijski, w który zostałyby zaangażowane najlepsze drużyny, dosyć szybko mogłoby się okazać, że najpopularniejsze teraz gry odchodzą na drugi plan. Jestem zdania, że nie potrzebujemy agresji w grach komputerowych, żeby były one popularne - podkreślił "sawik".

Komentarze (0)