W tym artykule dowiesz się o:
Jedna parada ze Szwecją wiosny nie czyni, bo potem Słowacy dostali od Hiszpanów aż pięć goli, a przy dwóch znacznie im pomogli. Zanotowano je jako trafienia samobójcze. Jedno z nich było autorstwa właśnie Dubravki. Nie potrafił złapać piłki, odbił ją w bardzo prostej sytuacji do własnej bramki. Zachował się jak siatkarz zgarniający piłkę tuż nad taśmą.
W całym turnieju Dubravka nie był wyjątkowo pewny, wiele razy odbijał piłkę w taki sposób, że rywal wciąż miał szanse zagrozić. W meczach z Polską i Słowacją wybijał niedokładnie, źle wyprowadzał futbolówkę. Jedynie ze Szwecją mu to wychodziło, ale tylko dlatego, że przeciwnik zostawiał do tego zaskakująco dużo przestrzeni.
Niestety, w tym zestawieniu znalazł się polski piłkarz. Popularny "Bereś" był najsłabszym ogniwem defensywnego bloku w kluczowych momentach, czyli wtedy, gdy Polska traciła bramkę. Z dużą łatwością dał się objechać Robertowi Makowi w meczu ze Słowacją. Później był głównym zamieszanym w zmianę ustawienia przy rzucie rożnym, przez co odpuścił Milana Skriniara. Następnie złamał linię spalonego przy golu Alvaro Moraty.
Ze Szwecją nie powstrzymał Alexandra Isaka i Emila Forsberga i dał się wyłączyć z pierwszej bramkowej akcji rywali. Przy drugiej bramce nie kontrolował ruchów Forsberga, ale to błąd całej defensywy, nikt go nie upilnował. Przy trafieniu Viktora Claessona zupełnie przeszedł obok akcji.
ZOBACZ WIDEO: Pierwsze mistrzostwa hejtu. "Mam nadzieje, że sobie z tym poradzi"
- Bartosz Bereszyński, oprócz dobrych momentów, jest bardzo często zamieszany w straty bramki. To, co było w meczu ze Słowacją, podobnie w meczu z Hiszpanią wskazuje, że zawodnik psychicznie nie ma stuprocentowej pewności siebie - mówił w programie "Prosto z mistrzostw" Radosław Majdan przed meczem ze Szwedami.
Był ostoją defensywy Manchesteru City praktycznie cały sezon, ale już na Euro był cieniem samego siebie. Słabe krycie, nie najlepsze wyczucie czasu w akcjach, a do tego bramka samobójcza. Dowodzenie obroną nie wychodziło mu najlepiej. Niemrawa Portugalia odpadła w 1/8 finału. W dużej mierze zawiedli liderzy, w tym na tyłach.
Turcja jako całość to największe negatywne zaskoczenie mistrzostw Europy. Otarła się o niechlubny rekord najgorszego bilansu bramkowego w historii turnieju. Najwięcej czasu na boisku ze wszystkich tureckich stoperów spędził Caglar Soyuncu. Zupełnie nie nadążał za rywalami w ich akcjach bramkowych. Często Turcja musiała liczyć na szczęście lub na bramkarza.
"Czarny koń" zaliczył prawdziwą turniejową klapę. Selekcjoner podkreślał, że przeważył brak doświadczenia, ale zespół ma ogromny potencjał, co będzie chciał pokazać w dalszej części eliminacji do mundialu, a potem na samych mistrzostwach świata. Niemniej po występie Turcji na Euro pozostaje dość duży niesmak.
Uznawany za kolejny talent chorwackiej piłki nie pokazał niczego, co wskazywałoby na jego ponadprzeciętne umiejętności. Wiecznie spóźniony, grający niedokładnie, źle krył rywala. Nie dawał niczego dobrego Chorwatom zarówno z przodu, jak i z tyłu.
Był najsłabszym ogniwem wicemistrzów świata, którzy nie powalali na kolana swoją grą. Gvardiol od lipca jest już zawodnikiem RB Lipsk, ale doprawdy zastanawiające jest, co w nim tak naprawdę widzieli skauci wicemistrza Niemiec... Mają patent na młodych piłkarzy, więc może go doszlifują.
[b]
Grzegorz Krychowiak (Polska)[/b]
Miał być jednym z filarów polskiej kadry, a paradoksalnie bez niego szło zdecydowanie lepiej. Jako jedyny zarobił trzy żółte kartki w fazie grupowej, z czego dwie w jednym meczu, za co musiał opuścić boisko w starciu ze Słowacją.
Gra z nim toczyła się zdecydowanie wolniej, nie wyprowadzał najlepiej piłki. On powinien też pobiec za Forsbergiem, gdy wbijał nam gola na 0:2. Na jego pozycji dużo lepiej prezentował się Jakub Moder przeciwko Hiszpanom.
Co prawda Krychowiak wziął odpowiedzialność za wynik ze Słowacją, ale poczucie rozczarowania jego grą i tak pozostało.
Bruno Fernandes (Portugalia)
Kolejny z Portugalczyków, który zostawił formę na obozie przygotowawczym. Ciągnął Manchester United do wicemistrzostwa Anglii, ale na Portugalię kilka ładnych zagrań nie wystarczyło. Spodziewano się po nim zdecydowanie więcej. Spalał się w meczach grupowych już po parunastu minutach, nie był w stanie zabłysnąć.
Po nim spodziewano się zdecydowanie więcej - że to on będzie motorem napędowym każdej akcji, zasypie asystami Cristiano Ronaldo i Diogo Jotę. Po takim sezonie, jaki miał na Old Trafford, wypadałoby grać dużo lepiej.
Bernardo Silva (Portugalia)
Przechodził obojętnie obok każdego meczu, w jakim występował. Żadnego nie dograł do końca. Z Niemcami został zmieniony w przerwie, z Belgią nie wytrzymał nawet godziny. Skrzydło z nim było wręcz martwą strefą, nie napędzał kontrataków. Forma też gdzieś się ulotniła, na czym cierpiała cała portugalska ofensywa, którą sam musiał ciągnąć Cristiano Ronaldo. To nie był ten Bernardo Silva, który zauroczył swoim stylem gry Pepa Guardiolę i fanów Manchesteru City.
Kylian Mbappe (Francja)
Największe negatywne zaskoczenie turnieju. Zupełnie nie mógł się zgrać wystarczająco dobrze z Antoinem Griezmannem i Karimem Benzemą. Do tego francuski goleador marnował sytuacje na potęgę, palił kilka akcji, które mogły i powinny dać gola. Na domiar złego zmarnowany decydujący rzut karny w meczu 1/8 finału ze Szwajcarią. Mbappe skończył turniej bez gola, Francja niespodziewanie odpadła, a kiepska postawa młodej gwiazdy walnie przyczyniła się do katastrofy mistrzów świata.
Rosja przyjęła odpadnięcie już po fazie grupowej jako prawdziwą klęskę. Wygrali jedynie z Finlandią, zostali rozgromieni przez Belgię i Danię, ostatecznie skończyli na ostatnim miejscu. Dziuba nie sprostał ani jako pierwszy napastnik "Sbornej", ani jako jej kapitan. Kilka rajdów wykonanych z bezsilności nie zachęciło kibiców i kolegów. Miał dać Rosjanom fazę pucharową, a jest jedną z twarzy ogromnej porażki.
Burak Yilmaz (Turcja)
16 goli w lidze w barwach Lille OSC i mistrzostwo Francji - aż prosiło się, by Burak Yilmaz zanotował choć jedno trafienie na Euro. Niestety, cała reprezentacja zawiodła, na czele z nim. Całkowicie zablokowany w ataku, nieporadny, bez wyczucia. Jedyny gol Turków na mistrzostwach nie był jego autorstwa. Jako napastnik Yilmaz to jedno z największych rozczarowań, spodziewano się czegoś więcej. Tym bardziej że Turcja była "czarnym koniem" imprezy.