Koronawirus. Polski senator: Zamknięcie klubów fitness było bez sensu [WYWIAD]

Facebook / Wadim Tyszkiewicz FP / Na zdjęciu: Wadim Tyszkiewicz
Facebook / Wadim Tyszkiewicz FP / Na zdjęciu: Wadim Tyszkiewicz

- Przykro mi się do tego przyznać, ale omijam przepisy poprzez podpisanie oświadczenia, że biorę udział w zawodach - mówi nam Wadim Tyszkiewicz, senator niezależny, który na najbliższym posiedzeniu zamierza reprezentować stanowisko branży fitness.

W tym artykule dowiesz się o:

Mija niemal dokładnie miesiąc od decyzji rządu o zamknięciu siłowni, klubów fitness oraz basenów. Później ją zmodyfikowano o zapis pozwalający na treningi dla sportowców oraz zawodników przygotowujących się do zawodów sportowych. To jednak nie rozwiązało problemu, bo branża fitness ciągle boryka się z ogromnymi problemami. Interwencję w tej sprawie mają podjąć senatorowie - Krzysztof Kwiatkowski oraz Wadim Tyszkiewicz.

Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Chodzi pan na siłownię w tych dziwnych czasach? 

Wadim Tyszkiewicz, senator niezależny: Tak, chodzę na siłownię. Mówię tu nawet bardziej jako użytkownik niż jako polityk. Przykro mi się do tego przyznać, ale też omijam przepisy poprzez podpisanie oświadczenia, że biorę udział w zawodach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta

Nie jest pan wyjątkiem.

Tylko po co mamy to robić? Po co stwarzać fikcję, skoro można wprowadzić odpowiedni przepis i to uregulować na przykład obowiązkiem zachowania wszelkich środków ostrożności. Skoro w sklepie liczba klientów jest uzależniona od jego powierzchni, dlaczego miałoby nie być podobnie tutaj?

Czyli jest pan nie tylko teoretykiem, ale praktykiem.

Zamknięcie klubów fitness bez żadnych przemyśleń było bez sensu. Nie chcę narzucać rozwiązań, ale będziemy apelować, przygotowywać wspólne stanowisko. Szukamy najlepszego rozwiązania. To nie chodzi o to, byśmy z senatorem Kwiatkowskim coś narzucali. Chodzi o to, by nie zabijać branży i pozwolić ludziom ćwiczyć.

Docierają do pana wieści od konkretnych klubów fitness lub siłowni?

Tak, teraz we Wrocławiu duża sieć siłowni została zamknięta. Jesteśmy w kontakcie z branżą. Współpracujemy w tej sprawie z senatorem Krzysztofem Kwiatkowskim. On jest bliżej Warszawy i tam działa. Nie jesteśmy w klubie opozycyjnym. Jesteśmy opozycją, ale trzymamy się we dwóch i przygotowujemy razem pewne rzeczy. W tej sprawie m.in. spotykamy się z prezesem Polskiej Federacji Fitness, Tomaszem Napiórkowskim.

Co jesteście w stanie zrobić?

Razem będziemy przygotowywać stanowisko. To jest kwestia tego, czy znajdzie się w tarczy w najbliższym posiedzeniu pod koniec miesiąca. Nie znamy jeszcze programu obrad. Jeśli znajdzie się ten punkt w porządku obrad, będziemy próbować zmienić tę ustawę. Nie możemy składać oświadczeń. Wcześniej mogliśmy je złożyć i czekać na odpowiedź ministra. Pozostanie przekonać opcję rządzącą, by zmieniła zapisy tarczy, by branża fitness mogła jakoś funkcjonować.

Zamieścił pan post na Facebooku na ten temat ze zdjęciem z siłowni.

Ja chodzę na siłownię, która ma około 800 metrów kwadratowych. Tam ćwiczy 10 osób, poprawia swoją kondycję i wzmacnia odporność. Chodzi o to, by nie popadać w skrajność, jak wiosną, gdy rząd wprowadził absurdalny zakaz wstępu do lasu. Nie chodzi o to, by w sytuacji pandemicznej stwarzać warunki do tego, by wirus się rozprzestrzeniał. Przy zachowaniu środków ostrożności, nie widzę różnicy między sklepem, gdzie ludzie się czasem przepychają między półkami a siłownią, gdzie na dużej powierzchni ćwiczy kilka czy kilkanaście osób.

Czyli dystans na siłowni?

Można zabronić kontaktu bezpośredniego. Dyskutowałbym na temat określonych rozwiązań. Nie wolno wylewać dziecka z kąpielą. Trzeba stanąć w obronie siłowni.

Teoretycznie jednak wciąż można się tam pojawić. 

Właściciele klubów fitness czy siłowni są załamani. Nawet jeśli te przepisy obchodzą, to i tak to jest maksymalnie 30 procent wcześniej generowanego ruchu. Oni nie są w stanie przetrwać. Być może zarobią na energię elektryczną. Jakoś się ratują, ale pieniądze, które do nich trafiły, to grosze.

A jeszcze jak komuś trafi się kwarantanna, wypada z ćwiczeń na co najmniej kilka, kilkanaście dni.

Mnie zależy na tym, żeby się nie "zasiedzieć". Rozmawiam z ludźmi, którzy regularnie chodzili na siłownie przed ich zamknięciem. Okazuje się, że po kwarantannie nie mogą wrócić do ćwiczeń, bo siłownie są zamknięte i tym samym tracą odporność, którą mogliby nabyć poprzez ćwiczenia fizyczne. Tak się to zamyka w kole.

Czy ktoś jeszcze zgłasza podobne problemy co branża fitness?

Zgłaszają się do nas operatorzy wycieczek, którzy są w dramatycznej sytuacji. Turystyka leży, więc ci ludzie nie mają z czego żyć. Zgłaszają się do nas ludzie, którzy potrzebują pomocy, bo mieli inny zapis w PKD (Polskiej Klasyfikacji Działalności - przyp. red.). Dziś to ona decyduje o tym, czy ktoś przeżyje albo o tym, czy firma upadnie. Temu też chcemy się przyjrzeć.

Czytaj też: "Razem damy radę!". Anna Lewandowska o zmianach i decyzjach

Źródło artykułu: