Jak poprawić bezpieczeństwo F1 w deszczu? Pojawił się nowy pomysł
Ostatnie GP Japonii pokazało, że F1 ma spory problem z jazdą w ulewnym deszczu. Po wyścigu na Suzuce rozpoczęła się dyskusja na temat tego, jak poprawić sytuację. Jeden z pomysłów zakłada wprowadzenie "okrążenia informacyjnego".
Osiągi samochodu bezpieczeństwa, jak i ilość wody odprowadzanej przez taki pojazd nie są porównywalne z tymi, jakie dotyczą bolidów F1. Może to prowadzić do niepotrzebnego opóźnienia we wznowieniu wyścigu, jak i dawać fanom oraz telewizyjnym sprawozdawcom złudne wrażenie, że warunki są lepsze niż w rzeczywistości.
Po rozmowach wewnątrz Stowarzyszenia Kierowców F1 (GPDA) pojawił się pomysł wprowadzenia "okrążeń informacyjnych". Miałyby one pozwalać kierowcom na pokonanie kilku okrążeń - samodzielnie albo za samochodem bezpieczeństwa - w określonych warunkach. W ten sposób dyrekcja wyścigu uzyskiwałaby informację, czy warunki pozwalają na ściganie.
ZOBACZ WIDEO: Będzie zmiana selekcjonera? "Mam jedną teorię"Zdaniem Wurza, "okrążenia informacyjne" pomogłyby też funkcyjnym na torze. - Wiedzieliby, czy są w stanie dostrzec w takich warunkach kolejny punkt informacyjny na torze. Gdyby z jakiegoś powodu nie byli w stanie dostrzec funkcyjnych w kolejnym zakręcie, to byłby znak, że nie powinniśmy się ścigać, bo obsługa nie jest w stanie zobaczyć wypadku - dodał Austriak.
Szef GPDA stoi na stanowisku, że obecnie kibice przed telewizorami są w błędzie, co do warunków na torze w trakcie opadów deszczu. Wynika to z faktu, że raz za razem oglądają przejazdy samochodu bezpieczeństwa, który wyrzuca za siebie minimalną ilość wody w porównaniu do maszyny F1.
- Gdy widzisz samochód bezpieczeństwa, który jest sam na torze i unosi się za nim niewielka ilość wody, a jego kierowca bawi się za kierownicą i przejeżdża po krawężnikach, to jest jednak zupełnie inna sytuacja, niż gdy masz wysłać do boju 20 bolidów F1 - ocenił Wurz.
Co ciekawe, za nowym pomysłem stać ma Lewis Hamilton. - Lewis powiedział w Japonii, że wystarczy mu minuta na torze, by mógł ocenić jakie są warunki. Tyle że po prostu musiałby na niego wyjechać. Nie jest w stanie tego ocenić oglądając telewizję. Pomyślałem sobie wtedy "o mój Boże, przecież on ma całkowitą rację". Tyle tylko, że to wymaga zmian w przepisach i ustalenia procedury postępowania w takich sytuacjach - podsumował Wurz.
Czytaj także:
Formuła 1 nie poradziła sobie ze skandalem. "To wygląda naprawdę źle"
Rosjanin sądzi się z zespołem F1. Nie ma ugody