Pod koniec 2016 roku amerykańskie Liberty Media kupiło Formułę 1 za nieco ponad 8 mld dolarów. Po ledwie kilku latach Amerykanie stanęli przed szansą na spieniężenie swojej inwestycji. Ponad 20 mld dolarów za królową motorsportu zaoferował Państwowy Fundusz Inwestycyjny Arabii Saudyjskiej (PIF). Propozycja została jednak odrzucona.
Szejkowie nie pogodzili się z odmową i zdaniem kilku źródeł w padoku F1, są gotowi wrócić z lepszą ofertą, o ile Amerykanie w ogóle będą zainteresowani sprzedażą swojego wyścigowego biznesu. Na to się jednak nie zanosi. - To pytanie do akcjonariuszy, ale nie sądzę, aby Formuła 1 była na sprzedaż - powiedział Stefano Domenicali, cytowany przez agencję GMM.
- Inwestujemy w F1 i widać, że są to konkretne i prawdziwe pieniądze. Za przykład niech posłuży Las Vegas, gdzie kupiliśmy kawałek ziemi za 240 mln dolarów, by wybudować tam nowe obiekty pod kątem wyścigu F1. Zainwestowaliśmy ostatnio w ten sport ponad 0,5 mld dolarów. Jesteśmy z tego wszystkiego bardzo szczęśliwi - dodał szef F1.
ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia
Amerykańska spółka Liberty Media posiada w swoim portfolio szereg firm, m.in. organizujących koncerty i konferencje na całym świecie. Jednak Formuła 1 jest dla niej najważniejsza. - To naprawdę perła w koronie w portfolio firmy. Właściciele w pełni wspierają w nas w tym, co robimy. Jeśli spojrzeć na wzrost wartości F1, to jest to coś fenomenalnego - ocenił Domenicali.
- To wszystko to zasługa wspaniałej pracy, którą teraz wykonujemy. Nie sądzę więc, aby sprzedaż F1 była teraz omawiana przez akcjonariuszy - podsumował Włoch.
Wzrost popularności i wartości F1 to efekt odważnych decyzji Liberty Media. Amerykanie podjęli m.in. decyzję o produkcji serialu "Drive to survive", który stał się hitem Netfliksa, a także wypromowali dyscyplinę w mediach społecznościowych.
Czytaj także:
- Zespoły F1 masowo rezygnują z farby. W tym szaleństwie jest metoda
- Lewis Hamilton nie zamierza milczeć. Brytyjczyk zapowiada bunt