Carlos Sainz jest kierowcą Ferrari od 2021 roku. Hiszpan był jednak kontraktowany przez Mattię Binotto, który z końcem ubiegłego sezonu opuścił stajnię z Maranello. Dlatego w padoku Formuły 1 pojawiły się sugestie, że 28-latek po wygaśnięciu obecnej umowy może zmienić pracodawcę. Zainteresowanie Hiszpanem wyraża Andreas Seidl.
Seidl, który szefuje Sauberowi (obecnie startuje jako Alfa Romeo), nadzoruje projekt wejścia Audi do F1 w roku 2026. Niemiecki inżynier docenia Sainza, bo wcześniej współpracował z nim w McLarenie. Hiszpański kierowca zdecydowanie odciął się jednak od plotek.
- Moim zamiarem jest pozostanie w Ferrari przez wiele lat. Nawet nie rozumiem, dlaczego toczy się dyskusja o tym, co może się wydarzyć w roku 2026, skoro nie mam kontraktu na sezon 2025 - powiedział Sainz, cytowany przez agencję GMM.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Mini Majk" vs. Szpilka. Kto wygrał wyścig?
Zdaniem Sainza, media niepotrzebnie szukają sensacji w martwym okresie, spowodowanym niemal miesięczną przerwę w kalendarzu F1. - Drażni mnie to, że pojawiają się takie wymyślone i niepotwierdzone plotki - dodał obecny kierowca Ferrari.
Nawet jeśli Sainz w tej chwili wydaje się w pełni oddany Ferrari, to równocześnie Hiszpan przyznał, że spodziewał się bardziej konkurencyjnego bolidu w sezonie 2023. - Byliśmy zaskoczeni tym, jak szybki jest Red Bull w tym roku, jak poprawiły się inne zespoły, chociażby Aston Martin. Red Bull ma teraz taką przewagę, że będziemy musieli sporo poprawić, jeśli chcemy walczyć o zwycięstwa - ocenił kierowca z Madrytu.
- W tej chwili musimy liczyć na to, że coś przytrafi się w wyścigu Red Bullowi i Aston Martinowi, abyśmy mogli myśleć o wygranej. Dlatego musimy się skupić na poprawie naszego tempa - podsumował Sainz.
Czytaj także:
- Nowa rola Vettela w F1? Plotki nabierają na sile
- Ferrari i Hamilton potrzebują wstrząsu. Dojdzie do transferu?