Bezbłędny jak Verstappen. Czy Holender jest lepszy od Hamiltona? [OPINIA]

Max Verstappen wygrywa wyścig za wyścigiem i stał się nowym dominatorem F1. Czy Holender stał się lepszym kierowcą niż Lewis Hamilton? Zastanawia się Jarosław Wierczuk.

 Redakcja
Redakcja
Max Verstappen (po lewej) i Lewis Hamilton Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen (po lewej) i Lewis Hamilton
Skala dominacji Maxa Verstappena. Czy jest porównywalna czy większa niż za czasów najlepszej świetności Lewisa Hamiltona? W tym kontekście wypowiadał się niedawno Jacques Villeneuve, mówiąc o nierówności jazdy i formy Brytyjczyka. Moim zdaniem to przesada. Dokonania Hamiltona bez ogromnego talentu i poświęcenia byłyby po prostu niemożliwe.

Villeneuve ma zresztą tendencję do takiego przekoloryzowania. Czy jednak coś jest na rzeczy? Moim zdaniem tak, chociaż to grząski grunt,. Mówimy de facto o najlepszych kierowcach wszech czasów. Stąd, według mnie nie może być mowy o jakiejś krytyce Hamiltona, ale raczej o więcej niż wybitnych dokonaniach Verstappena.

Wyjątkowość Verstappena

A moment do takich dyskusji jest dobry, ponieważ niebawem wkraczamy w letnią przerwę. Czas na podsumowania części sezonu i konstatację kolejnej jazdy po tytuł Verstappena. Nie chodzi tu o to, że będzie to trzecie mistrzostwo Holendra z rzędu w Formule 1. Nie w tym rzecz, iż mówimy o cały czas młodym, jak na tak wybitne dokonania kierowcy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kraksa na mecie. Kolarz zderzył się z reporterem

Wyjątkowość kierowcy Red Bull Racing leży właśnie w perfekcyjnej w ostatnim okresie regularności i pod tym względem Villeneuve ma rację. Tym bardziej, że cała seria ostatnich Grand Prix, jak na przykład w Kanadzie, była nacechowana wyjątkowo trudnymi warunkami pogodowymi.

U Verstappena największe wrażenie robi niebywała pewność siebie, ale ona oznacza prawdziwą siłę dopiero w połączeniu właśnie z ową regularnością, bezbłędnością. Bez niej byłaby raptem brawurą. Idealnym tego przykładem była niedawna Austria. Na dwa okrążenia przed metą, po pit-stopie, Verstappen wyjechał z ledwie dwusekundową przewagą nad Leclercem.

Gdyby cokolwiek zawiodło, gdyby popełnił minimalny błąd, jak choćby ze słynnymi limitami toru, musiałby się pożegnać ze zwycięstwem. 25-latek zrobił to wszystko dla ledwie jednego punktu za najszybsze okrążenie. Dla podkreślenia wizerunku nietykalności, który Max sukcesywnie buduje.

W Austrii błędu naturalnie nie było, za to bardzo symptomatyczna była reakcja Red Bulla. Próby przemówienia do rozsądku były wyjątkowo krótkie i szybko ich zaniechano, tym samym całkowicie zdając się właśnie na ową bezbłędność Verstappena.

Perez znów zawiódł

Kwalifikacje do GP Wielkiej Brytanii to jedna z wielu sesji w ostatnich miesiącach z mieszaną pogodą, a jednocześnie piąta "czasówka" z rzędu, w której Sergio Perez nie dostał się do Q3. Dramat, szczególnie biorąc pod uwagę formę Maxa Verstappena i jego kolejne pole position.

Perez przyznał, że ma problem z uzyskaniem odpowiedniej temperatury opon, a panujące warunki nie sprzyjały ich rozgrzaniu. Warunki są jednak takie same dla wszystkich. W Q1 z pewnością były wyjątkowe. Mi osobiście przypominało to trochę stare czasy kartingowe z bardzo krótką "czasówką". De facto jedno okrążenie decydowało i trochę dziwne, że Pereza, w przeciwieństwie do Verstappena wysłano na tor tak wcześnie.

Wyniki kierowców Red Bulla są teraz rzeczywiście diametralnie odmienne, szczególnie w kwalifikacjach. Mam wrażenie, że o ile każdy sukces jeszcze bardziej podbija ową pewność siebie Verstappena, o tyle każde kolejne Grand Prix dołuje Pereza. Lokalną sensacją była z kolei postawa kierowców McLarena. Drugie i trzecie miejsce to nie przypadek. W Q2 było podobnie. Ewidentnie bardzo dobry pakiet poprawek i duży efekt.

Wyjątkowy wyścig Norrisa

Start wyścigu na Silverstone był idealny dla brytyjskich fanów, a przede wszystkim dla Norrisa, który objął prowadzenie. To nie pierwszy przypadek porównywalnie słabszego startu Red Bulla w stosunku do konkurencji. Coś ewidentnie jest na rzeczy.

Ciekawostka strategiczna. Wbrew zgodnej stawce, George Russell wystartował na miękkiej mieszance. Euforia kibiców oczywiście nie mogła trwać długo i Max Verstappen już na piątym okrążeniu, czyli chwilę po aktywacji DRS przejął "ster wyścigu". To, co jednak robiło na mnie największe wrażenie w pierwszej fazie wyścigu, to tempo obu McLarenów.

Wiemy jak newralgiczne są opony. Wiemy, że w zależności od tego jak kierowca i samochód eksploatują te opony, tempo, a w zasadzie konkurencyjność na pojedynczym okrążeniu, nie zawsze przekładają się na dzień wyścigowy. McLaren z kolei był w skali dystansu wyścigowego bodaj najbliżej Verstappena od początku aktualnego sezonu. To jest chyba jeszcze bardziej szokujące niż pozycje numer dwa i trzy w kwalifikacjach.

Należy się bardzo duże uznanie McLarenowi w tym zakresie, choć trzeba mieć świadomość, że ta przewaga Red Bulla delikatnie będzie topnieć ze względu na oczywisty kierunek rozwojowy pod kątem przyszłego sezonu. Żeby zdać sobie sprawę z postępu wyścigowego McLarena wystarczy odnieść ich tempo na Silverstone do rezultatów Ferrari. Oczywiście szczególnie wielkie brawa należą się Norrisowi. W końcu spektakularny wynik i to w "domowym" Grand Prix. Ten kierowca zasługiwał na to od dawna, a co najmniej od pamiętnego dramatu pod koniec GP Rosji w 2021 roku.

Faza neutralizacji z samochodem bezpieczeństwa oczywiście była kluczowym momentem strategicznym. Co ciekawe, czołówka zareagowała dość odmiennie. Verstappenowi założono miękkie opony, a Norrisowi twarde. No i oczywiście w zamieszaniu jedni zyskują, inni tracą. Tym razem szczęście dopisało Hamiltonowi, który wykonując w odpowiednim momencie pit-stop, czyli po wyjeździe na tor samochodu bezpieczeństwa wyprzedził w ten sposób Oscara Piastriego.
Otrzymaliśmy w zasadzie podium marzeń na Silverstone. Szczególnie dla kibiców. Zwycięzca Verstappen i dwóch Anglików.

Jak do tej pory Red Bull zgarnął wszystkie wygrane w aktualnym sezonie. Skala dominacji ewidentna, ale ostatnio tylko jednego kierowcy. Czy dołączy do tej formy Perez? Jeśli Red Bull myśli o zapewnieniu sobie dwóch pierwszych miejsc w klasyfikacji kierowców, Meksykanin musi podciągnąć formę raczej szybciej niż później.

Jarosław Wierczuk

Czytaj także:
- Verstappen jest bezlitosny dla rywali. Miażdżąca przewaga F1
- Kolejne nieporozumienia w Ferrari. Zgrzyt między kierowcami

Który z kierowców prezentuje wyższy poziom?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×