Guanyu Zhou dołączył do zespołu z Hinwil w roku 2022, gdy ten startował jako Alfa Romeo. Został pierwszym Chińczykiem w Formule 1, a na podpisanie z nim kontraktu nalegał Frederic Vasseur. Francuz po kilku miesiącach opuścił ekipę, bo został szefem Ferrari. To sprawiło, że przyszłość Zhou w F1 była przedmiotem licznych dyskusji.
Ostatecznie Zhou otrzymał kontrakt na rok 2024, ale zdaniem wielu ekspertów, będzie to jego ostatnia umowa w zespole znanym obecnie jako Stake F1 Team. Wyniki póki co nie bronią 24-latka, który w ubiegłym sezonie nie wykonał kolejnego kroku naprzód. Również zaangażowanie chińskich sponsorów jest mniejsze od spodziewanego.
- To polityka - powiedział Zhou portalowi motorsport.com, pytany o to, czy opóźnienia związane z płatnościami sponsorów doprowadziły do tego, że tak długo musiał czekać na potwierdzenie kontraktu na sezon 2024.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: "Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował"
- Dużo się mówi w padoku. Ludzie twierdzili, że Perez odejdzie na emeryturę po GP Meksyku, a nic takiego się nie wydarzyło. Mówiło się też, że Alonso pójdzie do Red Bulla w miejsce Pereza. To wszystko jest szalone. Rozumiem te zagrywki mediów. Zwłaszcza, gdy masz w kraju swojego kierowcę. Jednak my od środka doskonale wiemy, co się dzieje - dodał kierowca Stake F1 Team.
Ubiegłej jesieni Zhou nie budził zainteresowania innych zespołów, stąd też stajnia z Hinwil była jego jedyną nadzieją na pozostanie w F1. Najprawdopodobniej podobnie będzie w kontekście sezonu 2025. Chińczyk przyznał jednak, że "ma gdzieś" wszelkie plotki, które sugerują jego wypadnięcie z mistrzostw z końcem roku.
- Mam to w d***e. Te wszystkie plotki są tak samo szalone jak spekulacje, które pojawiały się, gdy podpisywałem pierwszy kontrakt - stwierdził Zhou, mając na myśli doniesienia o wsparciu chińskich sponsorów rzędu nawet 30 mln dolarów, co okazało się nieprawdą.
- Wtedy uznałem, że pozwolę, by to g***o płynęło. Stwierdziłem, że najlepiej będzie jak sam udowodnię ludziom, dlaczego jestem w F1. Od tego momentu wszystko idzie po mojej myśli. Jestem dość wyluzowany i bawią mnie niektóre plotki. Zwłaszcza gdy dopiero co podpisałeś kontrakt, a czytasz w mediach, że twoje miejsce jest zagrożone - podsumował Zhou.
Czytaj także:
- Król Karol III docenił legendy F1. Specjalne wyróżnienia dla dwóch postaci
- Tragedia w rodzinie legendy wyścigów. Zmarł podczas zawodów z synem