W ostatnich tygodniach w Formule 1 ciekawiej jest poza torem niż na nim. Od lutego w padoku wiele dyskutuje się o wydarzeniach wewnątrz Red Bull Racing, gdzie trwa walkę o władzę, a Christian Horner został oskarżony o "niewłaściwe zachowanie" względem jednej z pracownic. Afera wokół "czerwonych byków" sprawiła, że na dalszy plan zeszły wydarzenia wokół Toto i Susie Wolffów.
W grudniu 2023 roku pojawiły się plotki, że szef Mercedesa w prywatnych rozmowach z żoną wyjawia szczegóły ze spotkań szefów ekip F1, a następie Brytyjka przekazuje je dalej. Susie Wolff jest bowiem dyrektor generalną F1 Academy i formalnie jest zatrudniona przez właściciela królowej motorsportu - Liberty Media.
Ostatecznie okazało się, że zarzuty względem Wolffów są wyssane z palca, a FIA musiała zakończyć wszczęte śledztwo po 48 godzinach, uznając je za bezpodstawne. Brytyjka nie zostawiła jednak sprawy i pozwała światową federację. Wolff uznała, że oskarżenia pod jej adresem wywołały szkody wizerunkowe.
ZOBACZ WIDEO: Zobacz obrady kapituły plebiscytu Herosi WP! Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych
Dumny z zachowania Susie Wolff jest Lewis Hamilton, który ma sporo uwag do dotychczasowej pracy FIA pod wodzą Mohammeda ben Sulayema. Brytyjczyk stwierdził, że "nigdy nie popierał prezydenta federacji". - Jestem ogromnie dumny z Susie. Jest bardzo odważna. Stoi za ważnymi wartościami. Jest zdecydowaną liderką w prawdziwym tego słowa znaczeniu - powiedział lider Mercedesa w Sky Sports.
- W świecie, w którym ludzie często są uciszaniu, jej postawa to wspaniałe przesłanie. Podoba mi się to, że zabiera głos, bo w tym sporcie i FIA brakuje odpowiedzialności. Nie ma tu przejrzystości. Jak możesz ufać temu sportowi i temu, co tutaj się dzieje, skoro nie ma tutaj szacunku dla tak podstawowych wartości? - zapytał Hamilton.
39-latek wyraził nadzieję, że pozew sądowy Wolff "wywoła zmiany" i będzie miał "pozytywny wpływ, zwłaszcza na kobiety". - Żyjemy w czasach, gdy przesłanie brzmi: jeśli złożysz skargę, zostaniesz zwolniony. To straszliwa narracja, która jest narzucana temu światu. Dlatego, gdy mówimy o integracji w F1, musimy się upewnić, że pozostaniemy wierni podstawowym wartościom - podsumował siedmiokrotny mistrz świata.
To kolejny kamyczek do ogródka ben Sulayema, który jest powszechnie krytykowany w padoku F1 niemal od samego początku swojej kadencji. Emiratczyk został wybrany na stanowisko w grudniu 2021 roku. Od tego momentu m.in. został oskarżony o seksizm, wdał się w konflikt z F1 ws. organizacji sprintów, zaniżał wartość F1 i wszczął procedurę prowadzącą do powiększenia mistrzostw o nowy zespół mimo sprzeciwu obecnych graczy.
Czytaj także:
- Kupili Lotos. Teraz Saudyjczycy ruszą po zespół F1?
- Zapadła decyzja ws. prezydenta FIA. Zaskoczenie w F1