Sergio Perez niedawno przedłużył umowę z Red Bull Racing, ale zbiegło się to w czasie z kryzysem formy Meksykanina. 34-latek nie zdobył punktów w Monako, a równie fatalny weekend zaliczył w Montrealu. Reprezentant "czerwonych byków" po słabych kwalifikacjach ruszał do GP Kanady z końca stawki, a później nie ustrzegł się błędów na trasie.
Na 53. okrążeniu kierowca z Meksyku uderzył w bariery w szóstym zakręcie, poważnie uszkadzając tylne skrzydło. Perez powrócił na tor i dojechał samodzielnie do garażu, choć w tym czasie z jego samochodu odpadały kolejne części. Wywołało to reakcję sędziów.
Kierowca Red Bulla nieodpowiedzialnym zachowaniem stworzył ryzyko dla innych kierowców Formuły 1. Część zawodników zwracała zresztą uwagę, że na torze leży sporo śmieci i można na nich zniszczyć opony, doprowadzając w ten sposób do groźnego wypadku.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica zaprasza na ORLEN 80. Rajd Polski. To będzie sportowe święto
Ostatecznie sędziowie stwierdzili, że Perez naruszył przepisy F1 dotyczące jazdy niesprawnym bolidem. Meksykanin zostanie cofnięty o trzy pozycje na starcie do kolejnego wyścigu w Barcelonie. Równocześnie Red Bull Racing musi zapłacić grzywnę w wysokości 25 tys. euro.
Podczas przesłuchania w pokoju sędziowskim przedstawiciel Red Bulla przyznał, że Sergio Perez otrzymał polecenie pozostania na torze, aby nie doszło do neutralizacji. Wyjazd samochodu bezpieczeństwa mógłby zaszkodzić Maxowi Verstappenowi, który prowadził w wyścigu mając 5 s przewagi nad drugim Lando Norrisem.
"Po kontakcie z barierami w zakręcie numer sześć, kierowca kontynuował jazdę na torze przez resztę okrążenia poważnie uszkodzonym bolidem, przez co stracił sporo części z włókna węglowego w drodze powrotnej do garażu" - napisano w notatce sędziowskiej.
"Zespół podczas przesłuchania potwierdził, że kierowcy doradzono, aby dojechał do alei serwisowej, aby uniknąć wyjazdu samochodu bezpieczeństwa. Sędziowie doszli do wniosku, że oprócz kary finansowej dla ekipy, ze względu na konsekwencje zdarzenia i jego wpływ na bezpieczeństwo, konieczna jest też kara sportowa" - dodano.
Czytaj także:
- Hejtował Kubicę, teraz ma nowy cel. "Uderzył się w głowę i to o kilka razy za dużo"
- 19-latek zarobi 1,5 mln zł. Ogłoszenie kontraktu kwestią czasu