Lewis Hamilton jeszcze na ostatnich okrążeniach miał szansę na podium w GP Kanady, ale ostatecznie został wyprzedzony przez George'a Russella. Biorąc pod uwagę, że 39-latek startował z siódmej pozycji, a Mercedes nie dysponuje najszybszym bolidem w Formule 1, jego wynik można by uznać za satysfakcjonujący. Jednak Brytyjczyk widzi to inaczej.
- Nie ma wielkiej różnicy - powiedział Hamilton w Sky Sports, gdy został zapytany o to, czy jest szczęśliwszy niż po sobotnich kwalifikacjach.
- W ten weekend moja postawa była naprawdę słaba. W sobotę złożyło się na to kilka innych czynników, ale zawiodłem w głównej mierze ja. To był jeden z moich najgorszych wyścigów. Popełniłem zbyt wiele błędów. Gdybym się zakwalifikował na wyższej pozycji, to znalazłbym się w lepszym położeniu - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica zaprasza na ORLEN 80. Rajd Polski. To będzie sportowe święto
Siedmiokrotny mistrz świata podkreślił, że musi wrócić do podstaw i zastanowić się, w jaki sposób ustawić bolid Mercedesa w kolejnych wyścigach. Równocześnie pochwalił progres wykonany przez stajnię z Brackley. - Wielkie podziękowania dla wszystkich w fabryce. Powoli dostajemy samochód, którym można podejmować walkę. To pozytywne przed dalszą częścią sezonu - stwierdził.
- Wiem, że mamy jeszcze kilka poprawek w przygotowaniu, więc oby czekała nas zacięta walka. Jeśli dobrze się przygotuję do tego, będę mógł osiągać jeszcze lepsze wyniki. W ten weekend mieliśmy bolid, który pozwalał walczyć o wygraną. Dlatego nie czuję się najlepiej z tym wszystkim - dodał Hamilton.
Dla Hamiltona sezon 2024 jest ostatnim w Mercedesie, bo Brytyjczyk postanowił przenieść się do Ferrari. Jeśli nie wydarzy się nic spektakularnego, to 39-latek zakończy kampanię z gorszymi wynikami niż zespołowy partner. Russell zdobył dotąd 69 punktów, Hamilton - 55.
Czytaj także:
- Hejtował Kubicę, teraz ma nowy cel. "Uderzył się w głowę i to o kilka razy za dużo"
- 19-latek zarobi 1,5 mln zł. Ogłoszenie kontraktu kwestią czasu