Red Bull Racing jest obecnie najlepszym zespołem Formuły 1, ale też dopadają go wewnętrzne kryzysy. Na początku roku Christian Horner został oskarżony o "niewłaściwe zachowanie" względem jednej z pracownic. Po kilkutygodniowym śledztwie zarzuty oddalono, ale nieoficjalnie wiadomo, że był to element walki o władzę. Za chęcią odwołania szefa zespołu miał stać Helmut Marko.
Wewnętrzne tarcia doprowadziły do odejścia Adriana Neweya. Brytyjczyk, uważany przez wielu za najlepszego inżyniera w historii F1, po 18 latach postanowił zmienić otoczenie. Gdy w maju sprawa wyszła na jaw, Zak Brown zapowiadał rozpad Red Bulla. - Po padoku krążą CV wielu pracowników - mówił.
W najnowszej rozmowie w podcaście "Bloomberg Hot Pursuit" szef McLarena poszedł o krok dalej. - Red Bull to obecnie dość toksyczne środowisko. Nadal będą działy się różne rzeczy. Odejście Neweya to symbol. Myślę, że wiele osób trafiło do tego zespołu, by móc z nim współpracować. Mówiłem już, że po padoku krążą CV. To dzieje się cały czas - powiedział Brown.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica zaprasza na ORLEN 80. Rajd Polski. To będzie sportowe święto
Zdaniem Amerykanina, Red Bull zapłaci też wysoką cenę za to, że nie wyjaśnił do końca sprawy Hornera. Chociaż oficjalne śledztwo wykazało, że Brytyjczyk nie złamał prawa, to po padoku F1 zaczęły krążyć opinie, że jego zachowanie miało cechy mobbingu, a nawet molestowania.
- Widać, że poziom dyskomfortu wśród pracowników Red Bulla wzrósł. Wierzę też, że w przyszłości będzie im trudniej pozyskać sponsorów, bo firmy patrzą na takie sprawy. To trudna sytuacja dla nich - dodał Brown.
Szef McLarena nie wyklucza, że w następstwie wydarzeń z ostatnich miesięcy Red Bull straci Maxa Verstappena. - Ten dramat dotyczy też jego. Zostanie czy odejdzie? Ma ważny kontrakt, ale jego ojciec dość otwarcie mówi o tych rozterkach. Red Bull to świetny zespół, ale mocno zdestabilizowany. Widać to po odejściu Neweya, ale też nie należy ich spisywać na straty. Są mocni, ale już nie tak jak kiedyś - podsumował.
Słowa Browna nie są zaskoczeniem i mogą być próbą destabilizacji Red Bulla. W ostatnich tygodniach to właśnie McLaren wyrósł na drugą siłę w F1 i zaczął doganiać "czerwone byki".
Czytaj także:
- "Prawo jazdy jest pozwoleniem na broń". Zatrważające statystyki z polskich dróg
- Polski milioner sprząta Tatry. Wszystko przez znajomych z Emiratów