"Najpiękniejsze w życiu jest to, kiedy masz przy sobie odpowiedniego partnera, z którym możesz dzielić wszystko" - napisał przed tygodniem Ralf Schumacher, dokonując coming outu. Niemiec stał się bohaterem padoku Formuły 1, ale nie jest pierwszym kierowcą, który ujawnił prawdę na temat swojej orientacji seksualnej.
Pierwszym homoseksualistą w królowej motorsportu był Mike Beuttler w latach 70. Tajemnicą poliszynela jest to, że Brytyjczyk dotarł do F1 mając wsparcie sponsorskie firm, które... należały do gejów. Łącznie zapisał na swoim koncie 28 występów i nie zdobył ani jednego punktu. Zniknął w tajemniczych okolicznościach i nawet jego znajomi nie wiedzieli, co mu się przytrafiło. Dopiero pod koniec 1988 roku rodzina Beuttlera ujawniła, że kierowca urodzony w Kairze zmarł w Los Angeles w wieku 48 lat.
Gej w świecie macho
Kierowcy F1 przez lata uważani byli za współczesnych gladiatorów. Rywalizowali za kierownicą samochodów rozpędzających się do 300 km/h na torach, na których poziom bezpieczeństwa pozostawiał wiele do życzenia. Niemal w każdym sezonie dochodziło do jakiegoś wypadku śmiertelnego.
ZOBACZ WIDEO: Nie będzie wielkiego powrotu Przyjemskiego? "Ligę wygra mój ulubiony klub"
Popularność zawodników przekładała się na liczne romanse. Legendą obrosły imprezy, jakie organizował James Hunt, mistrz świata z sezonu 1976. Brytyjczyk zasłynął z tym, że wyhaftował sobie na kombinezonie napis "Seks, śniadanie mistrzów". W tym środowisku trudno było przyznać się do homoseksualizmu.
- Mike dawał z siebie wszystko na torze. Nie miał naturalnego talentu, ale ciężko pracował. Wiedziałem, że jest gejem, ale nie miało to dla mnie znaczenia - powiedział w dokumencie BBC jego przyjaciel i były dziennikarz, Ian Philips.
Po latach sytuacja w F1 wygląda zupełnie inaczej, o czym świadczy reakcja na coming out Ralfa Schumachera. Jednak jeszcze na początku XXI wieku geje w padoku byli poddawani ostracyzmowi. Przekonał się o tym Matt Bishop. Dyrektor ds. komunikacji w McLarenie w 2007 roku został nazwany przez jednego z kierowców "grubym p****".
- Na początku lat 70. ludzie nie mówili o homoseksualizmie. W Wielkiej Brytanii dopiero w 1967 roku doszło do jego legalizacji, o ile pozostawało to ich prywatną sprawą. Czy Beuttler dokonał coming outu i był z tego dumny? Wtedy to wyglądało inaczej. Mike sprowadzał na wyścigi różne dziewczyny, aby uciszyć niektóre plotki - powiedział Bishop, który sam nabawił się "pewnej homofobii", bo podczas pracy w F1 "był obgadywany za plecami".
Na wyścigach Beuttlerowi regularnie towarzyszyła Anne Ries. - To może być zabawne, ale faktycznie nie każdy wiedział o orientacji Mike'a. Dużo się o tym plotkowało, inni go o to podejrzewali. To były inne czasy. Anne miała odwrócić uwagę od jego homoseksualizmu - dodał Philips.
Sponsorowany przez innych gejów
Mike Beuttler karierę zaczął w F3 jeszcze w latach 60. Do debiutu w F1 doszło w sezonie 1971. Za kierownicą prywatnego bolidu March 731 wystąpił łącznie w 28 wyścigach. Najlepszy wynik uzyskał w GP Hiszpanii pod koniec swojej przygody z królową motorsportu w roku 1973. Zajął wtedy siódme miejsce.
Nie jest tajemnicą, że Beuttler zawdzięczał obecność w F1 sponsorom. Byli to głównie maklerzy giełdowi o homoseksualnej orientacji. - On najprawdopodobniej nie był gotowy na jazdę w F1 w momencie, gdy dołączył do mistrzostw, ale miał kapitalne zaplecze finansowe. Nadrabiał braki determinacją - przyznał w jednym z wywiadów Philips.
Brytyjczyka pogrążył kryzys naftowy z 1973 roku. Sponsorzy Beuttlera nie mieli środków, aby nadal finansować jego starty w F1. Dlatego opuścił królową motorsportu mając ledwie 34 lata. Wybrał życie w Stanach Zjednoczonych, o czym nie wszyscy wiedzieli. Niektórzy podejrzewali, że zaszył się gdzieś w Londynie.
- Był bardzo delikatną osobą. Niemal wszyscy wiedzieli, że jest gejem. To nie była tajemnica. Zostało to zaakceptowane przez padok - powiedziała "The Guardian" Ann Bradshaw, która pracowała jako konsultant ds. PR w Formule 1 w latach 70.
- W przyzwoitym bolidzie mógłby regularnie zdobywać punkty. Niestety, samochód ekipy March nie był zbyt udany. Myślę, że Mike był tym sfrustrowany, bo nie mógł pokazać pełni swoich umiejętności. Czy miał potencjał pozwalający wygrywać wyścigi albo tytuły? Nie sądzę - dodał "Racing Pride" Ian Philips.
Szukał akceptacji w USA?
Beuttler wybrał życie w Kalifornii - od lat jednym z najbardziej postępowych stanów w USA. Żył w San Francisco, później w Los Angeles. Przyjaciele Brytyjczyka z czasów F1 nie mieli pojęcia, co się z nim dzieje. Początkowo myślano, że zmarł w San Francisco. Rodzina byłego kierowcy March potwierdziła jego zgon dopiero pod koniec 1988 roku.
- Podejrzewam, że w Los Angeles i San Francisco łatwiej było mu prowadzić życie, jakiego pragnął. Bycie gejem w Londynie wiązało się z utrzymywaniem tego w tajemnicy - ocenił po latach Philips.
Nikt nie wie, z czego Beuttler utrzymywał się w Stanach Zjednoczonych, chociaż przeżył w Kalifornii niemal dwie dekady. Część osób twierdzi, że wykorzystał znajomość z maklerami giełdowymi, aby pracować na rynkach finansowych. Nikt nie był w stanie tego potwierdzić. Głosu nie zabierała też jego rodzina.
Nawet szczegóły jego śmierci pozostały owiane tajemnicą. - Pewnego dnia dostałem telefon. W słuchawce usłyszałem: "Jestem siostrą Mike'a Beuttlera i z wielkim smutkiem zawiadamiam, że zmarł on na AIDS w Los Angeles. Tyle - zdradził Philips w rozmowie z "Racing Pride".
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Schumacher otwarcie o byciu gejem. Czekają nas kolejne coming outy w F1?
- Perez walczy o życie w F1. "Kontrakt jest bezużyteczny"