Frederic Vasseur zapewnia, że nie będzie problemu między Charlesem Leclercem a Carlosem Sainzem po GP Las Vegas, mimo ich niezadowolenia. Sainz i Leclerc zajęli trzecie i czwarte miejsce, a na mecie dzieliło ich ledwie 2,3 s. Monakijczyk był jednak wściekły z powodu zachowania kolegi z Ferrari, który wcześniej zignorował polecenie zespołowe i wyprzedził go po pit-stopie.
Leclerc wpadł w szał w komunikacji radiowej na okrążeniu zjazdowym, używając sześciu przekleństw, zanim zdał sobie sprawę, że radio ciągle jest włączone i przeprosił za swoje zachowanie. Równocześnie 27-latek zadeklarował, że "będzie myślał tylko o sobie" w dwóch ostatnich wyścigach, jakie pozostały mu z Sainzem w roli partnera zespołowego.
Jak ten konflikt ocenia szef Ferrari? - Nie martwię się tym wcale. Myślę, że to ta sama historia co zawsze, że muszą komentować przez radio różne sytuacje, a nie zawsze mają pełny obraz sytuacji. Omówimy to na wewnętrznym spotkaniu i nie będzie problemu - powiedział Frederic Vasseur, cytowany przez planetf1.com.
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców
Szef zespołu wyjaśnił też sytuację prowadzącą do wyprzedzenia Leclerca przez Sainza, nazywając to "naprawdę trudnym" momentem. Hiszpan został poinstruowany przed swoim drugim pit-stopem, aby przepuścić Leclerca, ponieważ ten miał lepsze tempo, podczas gdy jednocześnie 30-latek kłócił się z Ferrari, ponieważ chciał zjechać po nowe opony.
Sainz zaczął wjeżdżać do boksu, ale Ferrari nie było na to gotowe i przejechał jeszcze jedno "kółko", zanim zatrzymał się na 28. okrążeniu. Leclerc zjechał do boksu trzy okrążenia później, a Sainz natychmiast go wyprzedził. - Chcieliśmy uniknąć walki - wyjaśnił Vasseur.
- Na tym etapie wyścigu musisz odpowiednio zarządzać oponami, a Carlos był już na trzecim lub czwartym okrążeniu swojego przejazdu. Ta sytuacja była naprawdę trudna dla wszystkich. Będziemy musieli to omówić, ale na tym etapie wyścigu dyskutowaliśmy z Carlosem o pit-stopie, wyjaśniałem, że był w cieniu Tsunody, a on chciał zjechać, my chcieliśmy go utrzymać na torze - kontynuował szef Ferrari.
- Dyskutowaliśmy o tym i na dodatek musieliśmy zamienić pozycje i było trochę chaosu, ale kiedy kierowcy są w samochodzie, mają własną wizję wyścigu - podsumował Vasseur, zdaniem którego Ferrari w GP Las Vegas i tak nie mogło uzyskać lepszego wyniku, bo Mercedes miał znacznie lepsze tempo.