Zrobiło się gorąco po wypadku w F1. "Był zbyt agresywny"

Getty Images / Kym Illman / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Getty Images / Kym Illman / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Andrea Kimi Antonelli wjechał w Charlesa Leclerca w końcówce GP Holandii, eliminując kierowcę Ferrari z dalszej jazdy w wyścigu F1. - Przesadził - powiedział wprost Monakijczyk, zdaniem którego młody Włoch "był zbyt agresywny".

Charles Leclerc musiał wycofać się z jazdy w GP Holandii wskutek wypadku, który miał miejsce na 53. okrążeniu. Kierowca Ferrari wyjechał z alei serwisowej tuż przed Andreą Kimim Antonellim, który poczuł szansę i chciał bardzo szybko rozprawić się z Monakijczykiem. Ostry atak 19-latka zakończył się jednak kontaktem, który doprowadził do zderzenia Leclerca z barierą.

- To był błąd Kimiego. Na takim torze trzeba być bardzo agresywnym, aby wyprzedzać... Może trochę przesadził. Dotknął mojego lewego tylnego koła i to był koniec mojego wyścigu. To rozczarowujące - przyznał Leclerc przed kamerami Sky Sports.

ZOBACZ WIDEO: 95 proc. tarć jest wymyślonych. Mrozek wprost o atmosferze w ROW-ie

Pit-stop Leclerca był odpowiedzią na wcześniejszy zjazd Antonellego. Zaraz po wypadku kierowca z Monako krytykował Ferrari za zmianę strategii i sugerował, że lepszym rozwiązaniem byłoby pozostanie na torze i trzymanie się obranej wcześniej strategii. - Opony nie były w najgorszym stanie, ale Kimi pojechał bardzo mocne okrążenie wyjazdowe. Dlatego zespół zdecydował się na pit-stop, bo liczył się z tym, że mnie wyprzedzi - ocenił kierowca Ferrari.

- Byłem sfrustrowany tym, co się wydarzyło, ale nie sądzę, aby strategia była tematem do rozmów. To błąd Kimiego zniweczył wszystkie nasze wysiłki w tym wyścigu. Dopiero na mecie wiedzielibyśmy, czy to był dobry wybór. Wypadek spowodowany przez Kimiego sprawił, że nie wiemy, która strategia byłaby lepsza - dodał Leclerc.

Sędziowie uznali Antonellego winnym incydentu i nałożyli na niego 10 s kary. Dodatkowo Włoch popełnił błąd przy zjeździe do alei serwisowej i przekroczył dopuszczalną prędkość, za co otrzymał kolejne 5 s sankcji. W obronie swojego kierowcy stanął szef Mercedesa. - Pół metra by wystarczyło. W tym zakręcie najszybsza linia jest prawdopodobnie wysoko nachylona. Gdy dostrzegasz lukę i w nią wjeżdżasz, to bolid jest wypychany w górę. Kimi chciał spróbować, a wynik był niefortunny. Szkoda - podsumował Toto Wolff w niemieckim Sky.

Komentarze (2)
avatar
matt79
31.08.2025
Zgłoś do moderacji
15
9
Odpowiedz
Tak samo Leclerc przesadzil co zrobil wczesniej Russellowi 
Zgłoś nielegalne treści