Zdaniem Paula Hembery'ego, większym problemem od nadmiernej degradacji jest kwestia wydobycia maksymalnych osiągów z obydwu mieszanek na suchy tor.
- Yeongam jest dość trudny, ponieważ pomimo tego, że wygląda jak zwykły, permanentny obiekt, w niektórych miejscach ma cechy toru ulicznego. Jest jednak przy tym bardzo gładki, więc stopień degradacji znajduje się na bardzo niskim poziomie. Rok temu doszło do czegoś szalonego, ludzie spodziewali się pięciu lub nawet sześciu postojów. Skończyło się na dwóch. Tym razem zespoły mogą całkiem realnie przyglądać się możliwościom wykonania tylko jednego postoju - tłumaczył dyrektor działu sportów motorowych włoskiej firmy.
