Chociaż Kimi Raikkonen i Fernando Alonso zdobyli do te pory więcej punktów niż Lewis Hamilton, to właśnie kierowca Mercedesa jest dziś wskazywany jako główny kandydat do walki z Sebastianem Vettelem o miano mistrza świata w bieżącym sezonie F1.
Najbliższe dwie rundy odbędą się na niezwykle szybkich torach Spa i Monza, które zdają się dodatkowo sprzyjać charakterystyce bolidów niemieckiej stajni. Red Bull Racing nie zamierza jednak łatwo składać broni.
- Wygraliśmy w Montrealu, gdzie tor miał również sprzyjać Mercedesowi. Na każdym z pozostałych dziewięciu wyścigów tego sezonu, planujemy w dalszym ciągu wprowadzać nowe części - powiedział Helmut Marko współpracujący z austriackim team.
Mercedes stał się także głównym konkurentem Red Bulla w świetle innych faktów. Większość ekip zdecydowała się bowiem przenieść swoje środki na prace związane w przyszłorocznym bolidem. Nieliczni jak Ferrari czekają na rozstrzygnięcia najbliższych wyścigów, aby podjąć ostateczną decyzję. Tymczasem Mercedes jest gotowy do końca kontynuować rozwój tegorocznego bolidu.
- Nie możemy być pewni, że do końca sezonu będziemy się liczyć w grze o tytuł. To byłoby złe podejście, gdybyśmy stwierdzili teraz, że mamy złoty środek - stwierdził dyrektor wykonawczy Toto Wolff.
Ostrożnie o swoich szansach wypowiada się także Sebastian Vettel, który mimo 48 punktów przewagi nad Lewisem Hamiltonem obawia się swojego rywala.
- Przed nami jeszcze cała druga połowa sezonu. Mercedes rozwija się bardzo dobrze wiec nie możemy być niczego pewni. W Formule 1 zmiany postępują bardzo szybko - powiedział mistrz świata cytowany przez O Estado de S.Paulo.
Sebastian Vettel ma na swoim koncie cztery wyścigowe zwycięstwa w sezonie 2013. Lewis Hamilton wygrał po raz pierwszy na Węgrzech przed wakacyjną przerwą. O rosnącej sile Brytyjczyka świadczy jednak fakt, że triumfował w trzech ostatnich sesjach kwalifikacyjnych. W Belgii również będzie faworytem czasówki jak i całego wyścigu.
Jesteś kibicem sportów motorowych? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!