Ekipę przed zakończeniem sezonu opuścił Kimi Raikkonen. Fin najpierw nie dostał wynagrodzenia za starty w tegorocznych mistrzostwach, a następnie odnowiła mu się kontuzja pleców i kierowca musi poddać się operacji. To duża strata dla Lotus F1 Team, który walczy o drugą lokatę wśród konstruktorów oraz o dużą nagrodę pieniężną. Nic dziwnego, że Gerard Lopez czuje się sfrustrowany ostatnimi wydarzeniami.
- Przede wszystkim chodzi o zdrowie Raikkonena i życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia. Jednak ta decyzja przyszła w złym momencie. To niefortunny i nieodpowiedni czas dla Lotusa - powiedział Lopez.
Bolid Lotusa jest jednym z najszybszych w stawce w ostatnich wyścigach, ale brak Raikkonena sprawi, że zdobycie dużej liczby punktów będzie w zasadzie niemożliwe. - Raz po raz czytam negatywne nagłówki o nas w gazetach. Ale nikt nie przejmuje się tym, że walczymy o ratunek zespołu oraz 500 osób pracujących w fabryce. Formuła 1 nie jest organizacją charytatywną i zdajemy sobie z tego sprawę. Jednak istnieją zespoły, które są różnie wspierane. Po prostu niektórzy dostają więcej pieniędzy nie dlatego, iż są najlepsi, ale ważniejsi - zakończył.