Austriacki miliarder Dietrich Mateschitz stwierdził, że Red Bull jest gotowy opuścić Formułę 1, jeśli ta dłużej nie będzie dawała firmie określonej wartości ekonomicznej.
- Pytanie jest nie tyle o to, czy ma to ekonomiczny sens, ale bardziej chodzi o wartości sportowe, wpływy polityczne i tym podobne. Mamy do czynienia z tym wszystkim, ale przynajmniej z naszej perspektywy, jest pewna granica, której nie mamy zamiaru przekraczać - oznajmił Mateschitz.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Założyciel Red Bulla nie ukrywa również swojej frustracji wobec rewolucji technicznej, jaka dokonała się w Formule 1 przed rozpoczęciem obecnego sezonu. Właściciel Red Bull Racing i Toro Rosso nie popiera "ekologicznego" kierunku królowej sportów motorowych.
- Formuła 1 była zawsze na szczycie sportów motorowych. Nie jesteśmy tam po to, aby ustanawiać nowe rekordy w zużyciu paliwa, rozmawiać szeptem podczas wyścigów i emocjonować się piskiem opon - przyznał Mateschitz.
- Uważam, że to absurdalne, iż jeździmy około sekundę wolniej niż w ubiegłym roku, a słabsza seria GP2, z budżetem na poziomie kilku procent naszego, jest prawie tak szybka jak F1 - dodał.
Mateschitz skomentował również krótko decyzję FIA, która zdyskwalifikowała Daniela Ricciardo z GP Australii, za przekroczenie dopuszczalnego chwilowego limitu przepływu paliwa.
- Czujniki pomiaru, jakie dostaliśmy od federacji, wskazywały niedokładne wartości już podczas zimowych testów. Jesteśmy w stanie udowodnić, że w Melbourne nie przekroczyliśmy limitu - zapewnił Austriak.
Nie dziwi mnie, że Mateschitz narzeka aku Czytaj całość