Kimi Raikkonen złożył przedwczesną wizytę w alei serwisowej już po drugim okrążeniu. Atakujący go Kevin Magnussen przebiła prawą tylną oponę w bolidzie Fina po kontakcie w zakręcie numer 1. Duńczyk otrzymał za to karę 5 sekund postoju w pit lane oraz dwa punkty karne.
Raikkonen przyznał po zawodach, że tamta sytuacja "zniszczyła" jego wyścig. Zawodnik Ferrari startował z szóstego pola i jak stwierdził był w stanie powalczyć, co najmniej o taki sam rezultat jak Fernando Alonso (4.miejsce).
- Nie widziałem co się stało, po prostu poczułem jak dotknął mojej opony swoim przednim skrzydłem. To bez wątpienia zniszczyło mój wyścig i mogłem zapomnieć o dobrej lokacie - powiedział Raikkonen.
- Przebita opona doprowadziło do uszkodzenia podłogi, więc straciłem trochę docisku. Trudno powiedzieć jak potoczyłby się wyścig, gdyby nie tamta sytuacja. Start miałem bardzo dobry, więc możliwe, że byłbym blisko Fernando. Wszystko wzięło jednak w łeb, gdy zostałem uderzony - dodał.
Dwunasta lokata w Malezji oznacza, że po dwóch wyścigach Raikkonen zgromadził na swoim koncie ledwie 6 punktów, w porównaniu do 24 jakie zdobył drugi z kierowców włoskiej stajni, Fernando Alonso.
- Oczywiście to nie jest idealny początek. Nie zrobiliśmy nic złego, ale przyszło nam zapłacić wysoką cenę za cudzy błąd. Pechowo, ale to jest część wyścigów - stwierdził Fin.