Obecnie Mark Webber ściga się w Le Mans z ekipą Porsche. Znany Australijczyk został zapytany przez austriacki Salzburger Nahrichten o tegoroczną Formułę 1 oraz kto jego zdaniem zdobędzie mistrzostwo świata. - Obecnie są ważniejsze rzeczy w F1... Chodzi o dobrobyt całego sportu - powiedział.
Zdaniem Australijczyka, obecna F1 jest zbyt skomplikowana przepisami. - Spójrzcie na Kimiego (Raikkonena). To już nie są wyścig. Jeśli można byłoby jeździć na granicy, Kimi liczyłby się w walce o wygrane. Kręciłby szybkie kółka jedno za drugim - dodał.
[ad=rectangle]
Webberowi nie podoba się także fakt, że do F1 trafia coraz więcej młodych kierowców. - Nie wiem, czy kibice chcą płacić 400 euro, żeby zobaczyć w akcji 17-letniego kierowcę (Max Verstappen). Tak wiem, że w młodym wieku debiutowali Alonso i Raikkonen, ale to są wyjątkowe przypadki.
Dostało się także bolidom F1. - To jest żenujące, gdy samochód wyjeżdża z garażu. To wygląda jak nieco silniejsza wersja bolidu GP2. Nie do takiej F1 jesteśmy przyzwyczajeni - oznajmił.
Mark Webber przyznał także, że nie ogląda wyścigów F1 w telewizji. - Minęło trochę czasu od ostatniej relacji, którą śledziłem. Kiedy trwał wyścig w Brazylii, to słuchałem go przez radio. 85 procent czasu trwania zawodów mówili o oponach. To frustrujące nie tylko dla kierowców, ale i dla fanów. Podobnie z DRS - to żenujące. Formuła 1 od trzech-czterech sezonów nie zrobiła nic dla fanów. Aż cztery pit stopy? Co to ma być? No i płacących kierowców nie powinno być w F1. Niektórzy są skłonni płacić 400 000 euro za jeden dzień testów. Przecież to chore - zakończył były kierowca Red Bull Racing.