Kimi Raikkonen stracił kontrolę nad bolidem podczas przyśpieszenia w zakręcie numer 2. Następnie uderzył w Fernando Alonso i obaj zawodnicy ukończyli GP Austrii na barierze okalającej tor. Po wyścigu sędziowie orzekli, że był to incydent wyścigowy. - Po prostu znalazłem się w złym miejscu - skomentował Hiszpan.
[ad=rectangle]
- To był bardzo dziwny incydent, bowiem Kimi stracił panowanie nad samochodem jadąc na piątym biegu. Było to dość przerażające, gdy bolid odbijało prawo-lewo na miękkich oponach. Każdy starał się go omijać, ja również. Niestety, gdy jechałem po lewej stronie, on również odbił w lewo i doszło do kontaktu - dodał Alonso.
- Początkowo nic nie widziałem, bo pozycja ciała którą zajmowałem była skierowana ku niebu. Następnie zobaczyłem w lusterku, że jest pod moim bolidem. Szybko wyskoczyłem i zapytałem, czy jest cały. Usłyszałem, że jest ok - zakończył.
Kolega Hiszpana, Jenson Button przyznał, że wyglądało to przerażająco. - Straszny wypadek, ale na szczęście oboje są cali - powiedział.