Burza w McLarenie po słowach Alonso. "Nie będziemy tolerować takich komentarzy"

Ron Dennis stojący u sterów McLarena skarcił Fernando Alonso za reakcję Hiszpana podczas komunikacji radiowej z zespołem w trakcie niedzielnego wyścigu o GP Japonii.

W trakcie domowego wyścigu Hondy na torze Suzuka w Japonii Fernando Alonso głośno ubolewał nad słabością swojej maszyny. Bolidy McLarena napędzane właśnie japońskimi silnikami radzą sobie fatalnie od początku roku.

- To żenujące, niesamowicie żenujące - powiedział przez radio Hiszpan dodając, że jednostka napędowa, którą dysponuje zbliża się mocą do silników serii GP2 niż Formuły 1.

Kierujący grupą McLarena Ron Dennis odniósł się w bardzo stanowczy sposób do całej sytuacji mówiąc, iż podobne zachowanie jest "nieakceptowalne". - To nie jest profesjonalizm jakiego oczekuję od naszych kierowców - stwierdził.

- (Alonso) był w samochodzie, był sfrustrowany i jego uwagi w kierunku personelu technicznego nie były wyrażone w zbyt konstruktywny sposób.

- Zajmuję się naszymi zawodnikami przez Erica (Boullier, dyrektor wyścigowy), a w szczególnych przypadkach osobiście. Cokolwiek postanowię, to sprawa zespołu - dodał.

Jakby tego mało Alonso po zawodach zasugerował w rozmowie z mediami, że nie wie czy zostanie na kolejny rok w F1. - Skupiamy się na przyszłym sezonie, a moją intencją jest pozostanie i walka o zwycięstwa - stwierdził Hiszpan.

Dopytany o swojego podopiecznego Dennis odparł: - Nie wiem co miał na myśli mówiąc te słowa. Rozmawiałem z Fernando wcześniej. On ma wciąż ważny kontrakt. Dziwią mnie takie komentarze.

Źródło artykułu: