Dzień wyścigu o GP Brazylii na długo przed okrutnymi wydarzeniami w stolicy w Francji był planowany przez Międzynarodową Federację Samochodową jako Światowy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych. Przebywający w Sao Paulo szef FIA Jean Todt w dość niefortunny i niezamierzony sposób banalizował atak terrorystów do jakiego doszło w Paryżu.
- Czy zdajecie sobie sprawę z tego, że liczba ludzi ginących w wypadkach samochodowych jest znacznie większa od liczby osób, które zginęły w Paryżu? - powiedział w wywiadzie dla Canal +.
Krótko po tym w padoku Formuły 1 zapanowało ogromne rozczarowanie i złość na postawę szefa światowej federacji. Większość zawodników odcięła się od wypowiedzi Todta i wyrażała ubolewanie dla losów mieszkańców Paryża.
Bernie Ecclestone zapowiedział, że uczyni wszystko, by pamięć ofiar masakry w stolicy Francji została uczczona podczas niedzielnego wyścigu w Sao Paulo, którego transmisję będą śledzić dziesiątki milionów ludzi na całym świecie.
Federacja postawiła jednak na swoim i planowana wcześniej minuty ciszy tuż przed startem Grand Prix odbędzie się ku pamięci ofiar wypadków drogowych na całym świecie. Ogłoszono jednak, że kierowcy na znak solidarności z Paryżem założą czarne opaski. Francuska flaga pojawi się także na samochodzie, który poprowadzi paradę kierowców.