Maurycy Kochański: Mamy szansę na drugiego Polaka w F1, ale potrzebne jest wsparcie poważnych sponsorów

20 marca rozpocznie się kolejny sezon bez Roberta Kubicy w Formule 1. Maurycy Kochański, menadżer kilku polskich kierowców uważa, że mamy szansę na drugiego Polaka w F1, ale niezbędne jest stworzenie narodowego programu i wsparcie polskiego kapitału.

Maciej Rowiński
Maciej Rowiński
Materiały prasowe

WP SportoweFakty: Czy jest szansa, że w niedalekiej przyszłości doczekamy się drugiego Polaka w Formule 1?

Maurycy Kochański: Jest kilku młodych kierowców, ale żaden kierowca od tak do Formuły 1 nie wejdzie, potrzebne jest olbrzymie wsparcie. Przykładowo, mój podopieczny Artur Janosz pojedzie swój drugi sezon w GP3, czyli serii towarzyszącej Formule 1 w Europie. GP3 to obecnie przedsionek F1, ponieważ z sześciu jej zwycięzców, trzech jest teraz w F1.

Wygranie GP3 oznacza automatyczne zwrócenie uwagi na takiego kierowcę przez zespoły F1?

- Tak. Ubiegłoroczny zwycięzca GP3 Esteban Ocon jest rezerwowym kierowcą Mercedesa i jednocześnie będzie startował w serii DTM. Wprowadzenie kierowcy do F1 to bardzo ciężki projekt.

Co trzeba zrobić, aby taki projekt w przypadku Polaka się udał?

- Mało kto pamięta, jak mocno musiał się starać Robert Kubica, aby znaleźć się w Formule 1. Robert był w Formule Renault 2.0, później w Formule 3, próbował wejść do GP2 lecz nie miał wystarczającego budżetu i poszedł do World Series by Renault. Dopiero po wygraniu WSbR przyszły testy w bolidzie F1. Obecnie recepta dostania się do F1 nie zmieniła się, trzeba wygrywać, ale bez wsparcia poważnych sponsorów nie da się tego zrobić.

Janosz jest w stanie powtórzyć sukces Kubicy?

- Nie chcę porównywać skali talentu, Artur jest na pewno innym kierowcą niż Robert. Kubica w zgodnej opinii fachowców to jeden z największych talentów w historii motorsportu. Kariera Roberta przed wejściem do bolidu jednomiejscowego też wyglądała zupełnie inaczej. Zdecydowanie Artur ma duży talent, ale brakowało doświadczenia, co szybko nadrabia. Obecnie jest w czołowym zespole w GP3, a już w poprzednim sezonie w tej serii pokazał, że ma duży potencjał. Na papierze może tego nie widać, bo jego najlepsze miejsce to 5. lokata w Soczi, ale miał szansę wygrać na Monzy, gdyby nie został uderzony przez jednego z kierowców. Artur nauczył się, jak pracować z zespołem, wie już jak jeździć na oponach Pirelli, poznał wszystkie tory i w nadchodzącym sezonie celem są zwycięstwa. Na dzisiaj jest jedynym kierowcą w Polsce, który ma szansę przetestować bolid F1 i to nawet jeszcze w tym roku, na koniec sezonu. Wszystko zależy od jego wyniku w tym sezonie, a wynik uzależniony jest między innymi od zaangażowania się sponsorów w rozwój i przygotowanie Artura do sezonu.
Ostatnie zdjęcie Polaka w bolidzie F1. Robert Kubica podczas testów w Walencji przed sezonem 2011. Trzy dni przed tragicznym wypadkiem w Ronde di Andora (fot. AFP) Ostatnie zdjęcie Polaka w bolidzie F1. Robert Kubica podczas testów w Walencji przed sezonem 2011. Trzy dni przed tragicznym wypadkiem w Ronde di Andora (fot. AFP)
W Polsce nikt nie wspiera młodych kierowców?

- Chciałbym, aby w naszym kraju, duża korporacja wsparła tych kierowców, którzy już coś osiągnęli i dobrze rokują. To byłby bardzo ciekawy narodowy projekt, którego brakuje nam w wyścigach bolidów jednomiejscowych bo to przecież z nich awansuje się do F1. Jest wiele programów związanych z motorsportem, ale żaden nie idzie w kierunku Formuły 1. Robert Kubica nie startuje już w F1 od 6 lat, a my nadal nie mamy odpowiedniego wsparcia dla Artura, który jest już praktycznie gotowy, aby przynajmniej przetestować bolid F1 i pokazać swój potencjał.

Jakie pieniądze są potrzebne, aby dać młodemu polskiemu kierowcy realną szansę na dostanie się do F1?

- Nie chciałbym mówić o kwotach, chodzi o to, aby sponsoring firmy, która wspiera kierowców był sponsoringiem prowadzącym do konkretnego celu. W Polsce mieliśmy już wiele projektów, które do niczego nie prowadziły. Żaden polski kierowca, chcący dojść do Formuły 1 nie jeździ w Polsce. Może tu zacząć od kartingu, ale trzeba jak najszybciej rozpocząć starty poza Polską w międzynarodowej stawce kierowców.

Czyli sukces Kubicy, jakim było ściganie się w F1, rekordy oglądalności wyścigów, nie przełożył się na poprawę sytuacji wyścigów w Polsce? Coś, co możemy nazwać "efektem Kubicy", zostało zmarnowane?

- Nie do końca, ponieważ dzięki Robertowi, rodzice zaczęli zapisywać swoje dzieci na karting, który mocno zyskał na popularności. Pojawiło się sporo młodych, polskich kierowców na europejskim rynku wyścigowym, jest ich dużo więcej niż za czasów Kubicy, więc Robert na pewno wypromował wyścigi w Polsce, ale na razie nie przełożyło się to na ciekawe projekty sponsoringowe w naszym kraju. W tej kwestii nie zauważyłem żadnej zmiany. To akurat zostało na niskim poziomie. "Efekt Kubicy" był przede wszystkim medialny. Kompletnie nie rozumiem tego, że Polak wchodzi do F1, czego nikt się nie spodziewał, jest jednym z najlepszych kierowców, wygrywa wyścig F1, setki tysięcy rodaków wstaje o 4 rano, żeby to oglądać, stacje telewizyjne biją rekordy oglądalności i kiedy nagle tego Polaka zabrakło w F1 nikt nie wpadł na pomysł, żeby stworzyć poważny program, aby ten sukces spróbować powtórzyć i wprowadzić kolejnego Polaka do F1. Nikt tego nie robi oprócz mnie, ale sam nie dam rady.

W skokach narciarskich, kiedy Adam Małysz zbliżał się do zakończenia kariery, jedna ze spółek skarbu państwa stworzyła program "Szukamy następców mistrza"...

- W motorsporcie właśnie czegoś takiego zabrakło. Ja staram się pomagać kierowcom, jako menadżer reprezentuję Artura Janosza w serii GP3 oraz Antoniego Ptaka Jr. w serii Euroformula Open, ale brakuje wsparcia, jakie mają kierowcy z innych krajów. Nie ma jednego, długofalowego, kompleksowego programu. Niestety wielkie firmy nie zdają sobie sprawy, albo nie chcą tego dostrzegać, że inwestycja w kierowcę mającego potencjał na F1 może im się zwrócić wielokrotnie. Zamiast tego powstają małe, tymczasowe projekty. Żadna z wielkich polskich firm nie jest zainteresowana projektem, który na celu ma wprowadzenie Polaka do F1?

- Sponsorzy nie zgłaszają się do nas sami, musimy walczyć, aby mieć okazję przedstwaienia im naszego programu i potencjału projektu. Mało osób wierzy, że coś z tego może powstać. Dokładnie tak było kiedy Robert Kubica był "jedną nogą" w F1 - nikt nie wierzył, a jednak się stało. Rozmawiamy teraz z poważnymi firmami i mam nadzieję, że wspólnie osiągniemy sukces, z którego cała Polska będzie dumna.

Jak dokładnie taki projekt miałby wyglądać i funkcjonować?

- Jedna spółka lub konsorcjum przedsiębiorstw przekazuje mojej agencji budżet na rozwój kierowcy, a my zajmujemy się planowaniem kariery zawodnika. Mam wieloletnie doświadczenie i cenne kontakty, więc jestem na to gotowy. Każdy z kierowców musi być prowadzony inaczej, ponieważ są oni na różnym poziomie. Są budżety na start, na przygotowania, na testy oraz na współpracę z mediami aby wyścigi były pokazywane w TV. Warto wspomnieć, iż Polsat Sport od lat wspiera młodych utalentowanych kierowców wyścigowych poprzez transmisje ich startów. W sezonie 2012 kibicowaliśmy Kevinowi Mirosze w jego sezonie w Formule 2, w sezonie 2014 mogliśmy śledzić wyścigi Artura Janosza na antenie Polsat Sport News, kiedy wygrywał wyścigi i ostatecznie został wicemistrzem serii, a w zeszłym roku pasjonowaliśmy się startami Artura w serii GP3 oraz Antoniego Ptaka i Igora Waliłko w serii Euroformula Open.

Po udanym sezonie w GP3 Artur Janosz spokojnie mógłby przetestować bolid Formuły 1 na przykład w Abu Zabi, gdyby był na to budżet. Ostatnio do Formuły 1 dostał się Indonezyjczyk Rio Haryanto, którego wsparło państwo. To był projekt narodowy, bo w Indonezji uznano, że wszystkim się opłaci posiadanie swojego kierowcy w F1. Jeśli nikt w Polsce tego nie zrozumie, to talenty kierowców, z którymi współpracuję po prostu się zmarnują. Nawet w przypadku Kubicy, żadna polska firma nie jest w stanie powiedzieć "mocno przyczyniliśmy się do wprowadzenia pierwszego Polaka w F1".
Artur Janosz chce błysnąć w GP3 i zrobić kolejny krok w kierunku F1 Artur Janosz chce błysnąć w GP3 i zrobić kolejny krok w kierunku F1
Załóżmy, że duża spółka Skarbu Państwa zgłasza się do Pana i chce zostać sponsorem Artura Janosza. Co dalej?

Artur mógłby się dużo szybciej rozwijać. Można byłoby przeznaczyć pieniądze choćby na większą liczbę testów i startów w innych wyścigach, ponieważ w GP3 nie ma żadnych ograniczeń testowych i nie ma zakazu startowania w innych seriach wyścigowych. To wszystko jest szalenie istotne dla rozwoju młodego kierowcy. Jeśli Artur dobrze spisze się w tym roku w GP3, to mógłby przejść w przyszłym sezonie do GP2, które zmieni nazwę na Formułę 2 lub rozpocząć współpracę z zespołem F1 jako kierowca rozwojowy lub rezerwowy. Uważam, że dla każdej spółki Skarbu Państwa project “Polak w F1” pasjuje idealnie.

O jakich kwotach mówimy? Jakiego budżetu potrzebuje Artur Janosz, aby rywalizować w GP3?

Artur na sezon potrzebuje ponad milion euro ale im większa kwota tym większe szanse na sukces. Jest wiele rzeczy, które generują koszty. Dzienna sesja w symulatorze Ferrari, gdzie Artur testuje pod okiem inżyniera to koszt 2 tys. euro, dzień testów na torze w bolidzie GP2 kosztuje 25 tys. euro, a pomoc czołowego psychologa sportowego to wydatek rzędu 100 tys. euro rocznie. Oczywiście im więcej pieniędzy, tym lepiej można się przygotować do sezonu. Dlatego cały czas szukamy partnera, sponsorów, aby stworzyć Arturowi, jak najlepsze warunki.

Zespoły F1 uważnie obserwują, co się dzieje w niższych seriach. Czy było już, jakieś zainteresowanie Arturem Janoszem?

- Tak zespoły F1 szukają utalentowanych kierowców, a w związku z faktem, iż GP3 startuje jako seria towarzysząca F1 jest im łatwiej oceniać młodych kierowców, gdyż mogą bez problem oglądać wyścigi GP3 na żywo. W tym sezonie Artur za zespołowych kolegów w Trident Motorsport będzie miał Antonio Fuoco oraz Giuliano Alesi, czyli kierowców z Ferrari Driver Academy. Jeżeli Artur z nimi wygra, to Ferrari na pewno zwróci uwagę na zawodnika, który jest szybszy od ich kierowców w tym samym bolidzie. Dlatego podstawowym celem Artura w tym sezonie jest pokonanie Antonio Fuoco, w dalszej kolejności powinien wygrać kilka wyścigów i być w pierwszej trójce na koniec sezonu. Wtedy byłaby szansa wskoczenia do dobrego zespołu w Formule 2 i nawiązania współpracy z zespołem F1.

Ile czasu dajecie sobie na wprowadzenie Janosza do F1?

- Jeśli Arturowi uda się zdominować sezon w GP3, to później musiałby się zaangażować w program jednego z zespołów F1. Są one bardzo różne. Red Bull sadza takich zawodników w symulatorze i są oni kierowcami rozwojowymi teamu. Mercedes sprawdza ich w serii DTM. Jeżeli Artur wygra GP3 to automatycznie stanie się jednym z większych objawień, ponieważ nikt z ekip F1 nie spodziewa się, że tę serię może wygrać, ktoś nieobjęty ich programem. Wtedy Artur zrobiłby duży krok w kierunku F1.

Rozmawiali:
Maciej Rowiński 
Marek Wawrzynowski 

Zobacz wideo: Sebastian Chmara: w Toruniu zapowiadają się wielkie emocje
Meladerm review - more info
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×