Bernie Ecclestone na kilka miesięcy przed oficjalnym ogłoszeniem kalendarza MŚ na sezon 2017, wyjawił jakie kraje mogą czuć się najbardziej zagrożone organizacją zawodów. W coraz lepszej sytuacji są Włosi i Niemcy.
Tegoroczny wyścig na Monzy jest ostatnim zgodnie z obecną umową. Negocjacje na temat nowego kontraktu trwają od wielu tygodni, a światełkiem w tunelu ma być umowa sponsorska pomiędzy F1 i Heinekenem, który chce pomóc w utrzymaniu wyścigu w kalendarzu.
Nieźle wygląda podobno sytuacja Niemiec. W 2015 roku cykl nie zawitał na tor Nürburgring, który dzieli się organizacją wyścigów z Hockenheim. Ecclestone przyznał jednak w Montrealu, że w 2017 jest duża szansa na powrót bolidów do Nürburga.
Na cenzurowanym znalazł się jednak inny klasyk w kalendarzu F1 . - Tegorocznym wyścig może być ostatnim Grand Prix na terenie Brazylii - wyznał Ecclestone. GP Brazylii odbywa się od 1973 roku.
Problem jest identyczny jak w przypadku Włoch i Niemiec - brak sumy gwarantowanej jakiej oczekuje Ecclestone.
W sezonie 2017 w kalendarzu ma być ponownie 21 wyścigów, choć jak przyznał Brytyjczyk, chętni by zadebiutować lub wrócić do F1 mają swoje problemy.
- Argentyna? Obawiam się, że nie mają pieniędzy. RPA? Tor Kyalami wygląda nieźle, ale to zbyt małe odległości dla nas. Las Vegas? Amerykanie dużo mówią, a mało robią - dodał.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Na Euro 2016 wybuchnie "Kapustkomania"? Kosowski jest na "tak"