Philippe Bianchi: Płaczę codziennie za synem

PAP/EPA / Jules Bianchi, pogrzeb
PAP/EPA / Jules Bianchi, pogrzeb

Mija rok od śmierci Julesa Bianchiego. Ojciec Philippe przyznał, że codziennie płacze za synem, a jego rodzina postanowiła wytoczyć proces prawny przeciwko F1.

Jules Bianchi zmarł 17 lipca 2015 roku w wieku 25 lat. W wyniku obrażeń doznał rozległego uszkodzenia mózgu, po uderzeniu bolidem w stojący dźwig na torze w GP Japonii w sezonie 2014. - Każdego dnia płaczę, gdy widzę jego zdjęcie. Wołam go - mówi Philippe Bianchi w rozmowie z "CNN".

- Stracić dziecko to straszna rzecz. Wszystkim rodzicom, którzy stracili pociechy jest trudno. Jest to trudne dla mnie, dla matki, dla wszystkich - dodał.

Oficjalny raport FIA oczyścił Formułę 1, gdyż stwierdzono, że gdyby Jules Bianchi jechał wolniej w trudnych warunkach, nie doszłoby do wypadku. Nie może z tym pogodzić się jego ojciec, który wytoczył proces sądowy przeciwko FIA, zespole Marusii oraz FOM. - Śmierci Julesa można było uniknąć - powiedział w maju adwokat rodziny, Julian Chamberlayne.

ZOBACZ WIDEO Miał iść w ślady Małysza, dziś jedzie w Tour de Pologne (źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)