Mercedes przed weekendem w Japonii postanowił wdrożyć specjalne środki bezpieczeństw, by zapobiec podobnej awarii silnika jaka pogrążyła Lewisa Hamiltona w poprzednim wyścigu w Malezji. Niemiecki producent wciąż bowiem nie ustalił dokładnej przyczyny awarii swojego motoru na torze Sepang.
Przed wylotem do Japonii Mercedes postanowił więc zmienić parametry wszystkich swoich jednostek napędowych, także tych dla klienckich zespołów, a dodatkowo zmodyfikował ustawienia bolidów swoich fabrycznych maszyn.
Fakt ten może tłumaczyć dlaczego podczas kwalifikacji "Srebrne strzały" nie potrafiły uzyskać większej przewagi nad Ferrari. Trzeci Kimi Raikkonen stracił do zdobywcy pole position Rosberga tylko 0,3 sekundy.
Toto Wolff zapewnia jednak, że wprowadzone zmiany nie wpłyną na wyniki wyścigu. - Podjęliśmy pewne środki, zmieniając ustawienia na tyle na ile to możliwe - powiedział Austriak.
- Trudno nam powiedzieć czy wpłynie to znacząco na czasy okrążeń uzyskiwane podczas wyścigu, jednak z pewnością deficyt nie będzie tutaj tak wielki jak w kwalifikacjach - dodał.
Spekuluje się, iż podkręcone silniki Mercedesa mogłyby zyskać kolejne 0,3 sekundy nad konkurencją podczas kwalifikacji.
ZOBACZ WIDEO: Peszko: miałem ofertę z Turcji