W 2015 roku w tragicznym wypadku podczas wyścigu IndyCar śmierć poniósł Justin Wilson, który zginął przez uderzenie w głowę odłamkiem innego z bolidów. Wypadek Amerykanina stał się jednym z argumentów do wprowadzenia w Formule 1 osłoniętych kokpitów, w postaci tzw. systemu Halo.
System jest gotowy do użytku i FIA namawia silnie zespoły na jak najszybsze jego wdrożenie do przepisów regulaminu technicznego. IndyCar nie zamierza jednak powielać pomysłu szefów F1.
- Halo nie jest dla nas w ogóle opcją - zadeklarował Mark Miles, dyrektor wykonawczy spółki odpowiedzialnej za prowadzenie IndyCar.
- Mamy pochylone tory i w osłoniętych bolidach kierowcy mieliby ograniczoną widoczność. Jesteśmy jednak zainteresowani rozwojem bezpieczeństwa zawodników, a szczególnie ich głowy.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat
- Bylibyśmy skłonni wprowadzić ograniczoną osłonę w postaci przedniej szyby, zamiast Halo - dodał Miles.
Debiut systemu Halo w Formule 1 przewidywany jest na sezon 2018. Kierowcy testowali konstrukcję w trakcie oficjalnych treningów w ubiegłym roku.