W środę Sergio Perez rozstał się z Red Bull Racing i po miesiącach spekulacji stało się jasne, że nie zobaczymy go w Formule 1 w sezonie 2025. Być może 34-latek znalazłby zatrudnienie w innej ekipie, ale do zerwania jego umowy z "czerwonymi bykami" doszło w momencie, gdy wszystkie inne zespoły F1 mają skompletowane składy.
Hiszpańska "Marca" doniosła jednak, że Perez ma znajdować się na celowniku Ferrari, które miało być zainteresowane startami Meksykanina w wyścigach długodystansowych WEC. Do informacji hiszpańskiego dziennika od początku należało podchodzić z dystansem, gdyż wcześniej Włosi skompletowali skład wszystkich załóg na sezon 2025.
Ferrari nie tylko potwierdziło skład dwóch fabrycznych samochodów na przyszły rok, ale również prywatnej ekipy AF Corse, w której rywalizuje Robert Kubica. Jak zauważył portal racingnews365.com, można by rozważyć wyrzucenie z ekipy Phila Hansona, ale Brytyjczyk zdążył już podpisać kontrakt z załogą numer 83. Na dodatek partner Kubicy zapewnił Włochom wsparcie sponsorskie, co jeszcze mocniej zabezpieczyło jego status.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ towarzystwo! Kubica z ukochaną wypoczywa w Dubaju
Czy w tej sytuacji istnieje jakakolwiek nadzieja, że Perez zostanie partnerem Kubicy? Dziennikarze z serwisu racingnews365.com twierdzą, że nie. Doniesienia dziennika "Marca" traktują natomiast jako "czyste spekulacje".
- Sergio nadal będzie związany z Red Bullem. W przyszłym roku pokaże się wraz z nami na kilku imprezach demonstracyjnych. Na początku roku podpisał nowy kontrakt, ale w nim są pewne klauzule. Nie mam zamiaru ujawniać szczegółów umowy, ale one nakładają pewne obowiązki na zespół i kierowcę. Usiedliśmy i omówiliśmy wszystko - powiedział Christian Horner, szef Red Bull Racing.
Perez wcześniej podpisał kontrakt z Red Bullem na lata 2025-2026 i w ostatnich tygodniach walczył o jak najwyższe odszkodowanie za jego wcześniejsze zerwanie. Wydaje się, że Meksykanin dopiął swego, ale w tym czasie nie będzie mógł wiązać się z żadnym konkurencyjnym projektem - ani w F1, ani w wyścigach długodystansowych.
Meksykanin w przeszłości był już związany z Ferrari. Należał do akademii talentów włoskiego producenta i to w Maranello szykował się do debiutu w F1.