Duńczyk i Szwed zderzyli się trzecim zakręcie pierwszego okrążenia GP Australii. Po kolizji oba bolidy wylądowały w żwirze, ale kontynuowały wyścig. Dopiero później zespoły wycofały swoich kierowców w wyniku uszkodzeń do jakich doszło w samochodach.
Sędziowie nie uznali winy żadnego z kierowców, choć to atakujący od wewnętrznej Magnussen uderzył lewym kołem o bolid Ericssona. Uznano jednak, że Duńczyk podążał podobno linią jazdy jak jadący przed nim rywale, a kolizja była pokłosiem jego uślizgu na krawężniku.
Szefowa Saubera Monisha Kaltenborn nie zgadza się z tym rozstrzygnięciem. - Nie rozumiem dlaczego FIA nie zareagowała - powiedziała. - Kary miały być przy ewidentnej winie jednego z kierowców i nie wiem co więcej trzeba zrobić, aby takie sytuacje były jaśniejsze.
Kaltenborn zapowiedziała, że sprawa zostanie ponownie omówiona przed kolejnym wyścigiem w Chinach. - Musimy to przedyskutować. Nie możemy bronić takich sytuacji faktem, iż mają one miejsce na pierwszym okrążeniu. To nie jest żaden argument - podkreśliła.
ZOBACZ WIDEO Adam Małysz: Taki sezon mógł nam się tylko wyśnić