Lewis Hamilton po wygranych przez siebie kwalifikacjach na Silverstone, musiał czekać na potwierdzenie oficjalnych wyników, przez incydent do jakiego doszło z jego udziałem w Q3. Romain Grosjean doniósł bowiem na kierowcę Mercedesa, który jego zdaniem zablokował go w ostatnim zakręcie, na jego szybkim okrążeniu.
Sędziowie nie uznali winy Brytyjczyka oświadczając, iż "wpłynął on na okrążenie Grosjeana, lecz go nie przyblokował". - Jestem zaskoczony tym sformułowaniem - stwierdził Francuz. - Jeśli tracę ok 0,4 sekundy w jednym zakręcie i nie jest to blokowanie, to jestem zdumiony.
- (...) Gdyby chodziło o innego zawodnika, to decyzja sędziów byłaby inna. Czasami wydaje mi się, że są dwa różne typy podejmowanych decyzji - dodał.
Zapytany czy sugeruje, że Hamilton może liczyć na szczególne traktowanie sędziów ze względu na swój status, Grosjean odpowiedział. - Myślę, że walka o mistrzostwo jest ważna. Ale chłopaki w środku stawki walczą tak samo ciężko o swoje miejsca. Pracuje na to wiele osób.
ZOBACZ WIDEO Iga Baumgart w nowej roli. Piotr Małachowski pod gradobiciem pytań
- Być może następnym razem, gdy znajdę się w takiej pozycji, będę musiał po prostu wjechać moim przednim skrzydłem w jego tylny dyfuzor, by udowodnić, że jestem zblokowany... Zasady kwalifikacji są proste i podczas Q3, gdy na torze jest tylko 10 bolidów nie powinno zdarzać się coś takiego - uzupełnił.
Romain Grosjean nie poprawił swojego wyniku podczas Q3 i zakończył kwalifikacje na 10. miejscu. Gdyby awansował na dziewiątą lokatę, rozpoczynałby wyścig z ósmego pola po karze jaką otrzymał Valtteri Bottas, cofnięty z 4. na 9. miejsce.