W czwartek na łamach serwisu "Autosport" Cyril Abiteboul zadeklarował, że Jolyon Palmer pojedzie w barwach Renault podczas pierwszego po przerwie wakacyjnej wyścigu o GP Belgii (27 sierpnia). Media miały wątpliwości czy w ciągu 4 tygodniowej przerwy zawodnik utrzyma swoją posadę.
- Nadal wspieramy Jolyona - w tej kwestii nie zmienia się nic - zapowiedział szef Renault. - Mogę potwierdzić, że pojedzie na torze Spa-Francorchamps. Plan jest taki, że będzie jeździł dla nas do końca sezonu.
W przypadku Palmera palącą kwestią jest zerowy dorobek punktowy Brytyjczyka. Póki co na pozycję Renault w MŚ pracuje tylko Nico Hulkenberg. Niemiec podczas ostatniego GP korzystał z nowej podłogi, która jego zdaniem mocno poprawiła bolid. Ten sam element zostanie wymieniony przed GP Węgier w samochodzie Palmera. Ponadto Renault zapowiedziało szereg innych poprawek.
- Mam nadzieję i wierzę, że pakiet aktualizacji szykowany na Węgry pozwoli nam zdobyć ważne punkty i on (Palmer) powinien nas w tym wesprzeć - powiedział Abiteboul. - Jolyon musi reprezentować określony poziom jakiego wymaga się od każdego kierowcy F1. Nie będę ukrywał, że nie ma żadnej presji. To konkurencyjne środowisko, w którym zawsze musisz coś udowadniać - dodał.
ZOBACZ WIDEO Morderczy triatlon dla najtwardszych: DATEV Challenge Roth 2017 (WIDEO)
Niepewna sytuacja Palmera wiąże się zdaniem mediów coraz mocniej, z powrotem za kierownicę bolidu F1 Roberta Kubicy. Wkrótce Polak przejdzie kluczowy test w nowym samochodzie R.S 17. Abiteboul oznajmił jednak, że Palmer ma zapewnienie, iż Polak nie zastąpi go w zespole, nawet mimo świetnych wyników w testach.
- Powiedziałem mu, że Robert nie jest w tej chwili jego zagrożeniem - oświadczył Francuz. - Oczywiście analizujemy opcje na sezon 2018, ale Jolyon może być jedną z nich. Wszystko w jego rękach - podsumował.