Od kilku tygodni przyszłość Jolyona Palmera w Formule 1 rysuje się w ciemnych barwach. Wszystko za sprawą Roberta Kubicy. Polak dość niespodziewanie dostał szansę od ekipy Renault i dwukrotnie testował model E20 z 2012 roku. Jazdy wypadły na tyle okazale, że 32-latek pojawi się za kierownicą samochodu R. S. 17 podczas najbliższych testów F1 na Hungaroringu.
Decyzja francuskiego zespołu sprawiła, że szans testowania na Węgrzech pozbawiony będzie Palmer. Brytyjczyk jest jednak przekonany, że zachowa swoje miejsce w zespole z Enstone.
- Jestem pewny swojego miejsca. Szef powiedział mi, że nie planują oddać mojego miejsca w samochodzie Kubicy. W moim przypadku nic się nie zmienia. Niedawno Cyril Abiteboul zadzwonił do mnie, by przekazać mi, że na Węgrzech to Robert Kubica odbędzie testy tegorocznym modelem. To jest w porządku. Rozumiem dlaczego tak się dzieje. Dzięki temu będę mieć dłuższe wakacje i wrócę wypoczęty na wyścig w Belgii - powiedział Palmer przed wyścigiem o Grand Prix Węgier.
Palmer jest przekonany, że Kubica dobrze wykorzysta swój dzień testowy na Węgrzech. - To dobra okazja dla Roberta. Stracę dzień w samochodzie, ale nic się zmienia. Czekam na drugą połowę sezonu - dodał.
Równocześnie Brytyjczyk podkreślił, że obecnie skupia się na jak najlepszych występach w piątkowych treningach. Ma to być kluczem do sukcesu w odpowiednim ustawieniu samochodu pod kątem wyścigu. - Oczywiście, wolałbym mieć ten dzień testowy dla siebie. Jednaka taka jest rzeczywistość. Myślę, że to nie ma większego znaczenia. W zeszłym roku w trakcie sezonu miałem owocne testy na Silverstone. One pomogły mi zrobić krok do przodu. Dodatkowy czas w samochodzie zawsze jest pomocny, bo można lepiej zrozumieć zmiany w nim zachodzące. Jednak dla mnie ważniejsze od dni testowych są piątkowe treningi. Życzyłbym sobie mniejszych problemów wtedy, bo to właśnie one przygotowują do wyścigu - podsumował 26-latek.
ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy kierownika drużyny w PGE Ekstralidze (WIDEO)