Kierowca Red Bulla po wygraniu dwóch piątkowych treningów był typowany do najwyższych lokat w sobotniej czasówce na Węgrzech. Ostatecznie Danielowi Ricciardo nie udało mu się awansować nawet do drugiego rzędu i rozpocznie wyścig dopiero z szóstego pola.
- Ponieważ jestem w ogonie tej czołówki, muszę szukać swojej drogi do przedarcia się do przodu - stwierdził Australijczyk. - Jeśli mam awansować wyżej będę potrzebował kilka dobrych manewrów.
- Nie muszę skupiać się wyłącznie na starcie. W przeszłości dawałem sobie radę z wyprzedzaniem na tym torze. Jeśli w niedzielę pojadę z podobnym zapałem, będzie dobrze. Po wyścigu pewnie nie będę miał zbyt wielu przyjaciół - żartował Ricciardo.
Zwycięzca GP Węgier sprzed trzech lat zauważył, że czas stracony w trzecim treningu po awarii samochodu, mógł decydować o porażce z Mercedesem i Ferrari w kwalifikacjach, szczególnie, że tor zmienił się w porównaniu do piątku.
- Już podczas Q1 zdałem sobie sprawę, że fajnie byłoby mieć więcej czasu na przygotowanie do czasówki - mówił Ricciardo. - Musieliśmy trochę na ślepo szukać ustawień. Staraliśmy się wybrać to, co naszym zdaniem będzie optymalne. Widać jednak, że w trakcie sesji Ferrari rozwijało się szybciej od nas.
ZOBACZ WIDEO Kuba Przygoński: wiele się nauczyłem na Rajdzie Polski