Felipe Massa jedną nogą poza Formułą 1. Brazylię czeka szok?

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Felipe Massa
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Felipe Massa

Felipe Massa jest jedną nogą poza F1. Jeśli październikowe testy Roberta Kubicy wypadną pozytywnie, Williams najpewniej zatrudni Polaka. Brazylia wtedy będzie w szoku. Po raz pierwszy od roku 1970 nie będzie mieć swojego reprezentanta w stawce.

Tylko Wielka Brytania może się pochwalić startami swoich reprezentantów w każdym sezonie Formuły 1. Zdarzały się lata, gdy na listach startowych brakowało Włochów czy Niemców, ale Brytyjczycy byli zawsze. Imponującą serią mogą pochwalić się też Brazylijczycy. Odkąd w sezonie 1970 w F1 zadebiutował Emerson Fittipaldi, później w kolejnych kampaniach oglądaliśmy zawodników z kraju kawy.

Fittipaldi został dwukrotnie mistrzem świata, potem pałeczkę przejął Nelson Piquet (trzy tytuły), aż nadszedł legendarny Ayrton Senna (również trzy tytuły). Ich tradycje kontynuowali następni kierowcy. O ile Rubens Barrichello musiał żyć w Ferrari w cieniu Michaela Schumachera i co najwyżej "pozwolono" mu zdobyć dwa tytuły wicemistrzowskie, o tyle Felipe Massa miał wszystko, by zostać mistrzem świata.

Mistrz świata przez kilka sekund

Massa starty w F1 zaczął od Saubera, by w 2006 roku dostać szansę w Ferrari. Miał się uczyć u boku Michaela Schumachera, co od razu zakończyło się tytułem drugiego wicemistrza świata. Gdy rok później Niemca nie było już w zespole, to Massa walczył na równych zasadach z Kimim Raikkonenem o tytuł i prym w zespole. Skończyło się na czwartej pozycji, podczas gdy Fin został najlepszym kierowcą globu.

Kluczowy dla kariery Massy okazał się sezon 2008. Tak jak historia powrotu Roberta Kubicy do F1 nadaje się na film, tak samo jest z utratą tytułu mistrzowskiego przez Brazylijczyka w tamtym okresie. Kierowca Ferrari wjeżdżał na metę domowego Grand Prix ze świadomością, że jest mistrzem świata. Tyle, że parę sekund później na ostatnich metrach w dramatycznych okolicznościach Lewis Hamilton wyprzedził Timo Glocka. Dzięki temu Brytyjczyk zgarnął tytuł, wyprzedzając Brazylijczyka o punkt. Łzy Massy na podium były zrozumiałe, a wraz z nim płakała publika na Interlagos.

ZOBACZ WIDEO Maciej Giemza zaimponował. Najszybszy pomimo upadku

Być może Massa nawiązałby do sukcesów swoich rodaków w F1, gdyby nie feralny wypadek z Hungaroringu w roku 2009. Brazylijczyk został trafiony w kask przez sprężynę, która odpadła z pojazdu Barichelllo. Doznał urazu głowy i resztę sezonu spędził na rehabilitacji i powrocie do zdrowia. Wrócił do rywalizacji w kolejnym roku, ale już nie był tak szybkim i zdeterminowanym kierowcą jak przed wypadkiem.

Przedłużony pobyt w Ferrari dzięki Robertowi Kubicy

Massa dobrze się sprawdzał za to w roli partnera Fernando Alonso w ekipie z Maranello. Był szybki jak na drugiego kierowcę, a nie miał już aspiracji na rolę lidera. Potulnie przyjmował komunikaty "Fernando is faster than you" (Fernando jest szybszy od ciebie), gdy trzeba było oddać pozycję Hiszpanowi. Sezon 2011 miał być jednak dla niego ostatnim w Ferrari, bo przedwstępną umowę z Włochami podpisał Robert Kubica. Polak miał zasiąść za kierownicą czerwonego pojazdu w roku 2012.

Wszystko zmienił jednak wypadek Kubicy, po którym jego życie wisiało na włosku. Massa dostał w ten sposób dodatkowe dwa lata w Ferrari, jednak coraz trudniej było mu walczyć o czołowe lokaty. Ostatecznie Włosi podziękowali mu za współpracę, a pomocną dłoń w kierunku doświadczonego kierowcy wyciągnął Williams.

Przygotowanie do emerytury

Zespół z Grove miał być dla Massy ostatnim przystankiem w F1. I wiele wskazuje na to, że tak właśnie będzie. Już po sezonie 2016 Brazylijczyk żegnał się z królową motorsportu. Tyle, że gdy karierę zakończył Nico Rosberg, Mercedes ściągnął do siebie Valtteriego Bottasa, a Williams musiał się ratować ściąganiem z emerytury Massy. Tym bardziej, że potrzebował w swoich szeregach kierowcy, który ukończył 25 lat. Wszystko ze względu na kontrakt sponsorski z Martini.

Tegoroczne występy Massy pokazują, że takie pomysły jak ściąganie kierowcy z emerytury, nigdy nie kończą się dobrze. 36-latek ma obecnie na swoim koncie 31 punktów. Ledwie 3 "oczka" mniej ma jego kolega z ekipy, debiutujący w F1, 18-letni Lance Stroll. - Ostatni wyścig w Singapurze pokazał, że Stroll się ciągle rozwija, czego nie można powiedzieć o Massie. Obaj są już na tym samym poziomie, a może nawet to Kanadyjczyk jest już lepszy - twierdzi Victor Martins, dziennikarz brazylijskiego "Grande Premio".

Kubica zadecyduje o losach Massy?

Williams rozgląda się za nowym kierowcą na sezon 2018 nie tylko ze względu na słabą jazdę Massy. Brazylijczyk od lat ma opinię zawodnika, który nie potrafi przekazać cennych informacji inżynierom. Cierpi na tym zespół. Obecnie ekipa z Grove korzysta z konkurencyjnych silników Mercedesa, ale jej podwozie ma opinię jednego z najgorszych w F1.

Potencjalny kierowca Williamsa musi jednak mieć skończone 25 lat, dlatego wybór jest ograniczony. Takie warunki na rynku spełniają Robert Kubica, Jolyon Palmer oraz Marcus Ericsson. W Grove marzono o ściągnięciu Fernando Alonso, ale ten spędzi kolejny sezon w McLarenie.

Kluczowe dla losów zespołu mogą być październikowe testy Kubicy. Polak ma otrzymać do dyspozycji samochód z 2014 roku i będzie mieć okazję, aby udowodnić, że jego kontuzjowana prawa ręka nie jest przeszkodą w powrocie do F1. Wraz z informacjami o szansie dla 32-latka, z Brazylii było słychać głosy, że na Massę stawia jednak Lawrence Stroll. Kanadyjczyk finansuje starty syna w Williamsie i ma tam dużo do powiedzenia.

- Nadal największą przeszkodą w powrocie Kubicy do F1 jest utrata siły w jego prawej ręce, która była bliska amputacji. Polak ma jednak za sobą pracę w symulatorze Williamsa, teraz doszedł Nico Rosberg jako menedżer. W padoku nie ma jednak pełnego zaufania, co do tego czy Kubica byłby w stanie jechać we wszystkich wyścigach sezonu. Być może on sam nie ma takiej pewności - twierdzi Andre Avelar z telewizji UOL.

F1 bez Brazylijczyka?

Pogłoski o testach Kubicy zbiegły się z Grand Prix Singapuru, w którym Brazylijczyk zanotował kolejny słaby występ. Dojechał do mety jako jedenasty i nie zdobył punktów. - Massa powinien dać z siebie znacznie więcej w Grand Prix Singapuru, gdy pojawia się zagrożenie ze strony Kubicy. On wie po co Kubica zatrudnił Rosberga. W końcu to były kierowca Williamsa, a Polak jest zdeterminowany, by wrócić do F1. Jeśli rodzina Williamsów i Stroll senior oglądali ten wyścig, to zadecydują o zatrudnieniu Kubicy bez większego problemu - dodaje Martins.

Jeśli tak się stanie, Brazylia ponownie zapłacze. Tym razem z powodu braku swojego reprezentanta w królowej motorsportu. Po raz ostatni taka sytuacja miała miejsce w roku 1969. Gorsza wiadomość jest taka, że na razie nie widać kierowcy z kraju kawy, który mógłby nawiązać do sukcesów brazylijskich legend. Felipe Nasr był w F1 tylko dzięki pieniądzom swoich sponsorów i szybko z niej wypadł. W F2 startuje 19-letni Sergio Sette Camara, ale zajmuje dopiero trzynaste miejsce w mistrzostwach. Z kolei w F3 mamy rówieśnika Camary - Pedro Piqueta. Może ten przywróci blask Brazylijczykom? W końcu nazwisko zobowiązuje.

Źródło artykułu: