Felipe Massa może być potrzebny Formule 1. Robert Kubica nie ma takiego luksusu
Felipe Massa jest jedną nogą poza Formułą 1. Na pozostanie Brazylijczyka w królowej motorsportu mogą jednak naciskać włodarze Liberty Media. Z marketingowego punktu widzenia, posiadanie w stawce kierowcy z Ameryki Południowej jest koniecznością.
Dla F1 ważne są też kwestie geopolityczne. Wyścigi królowej motorsportu od dawna są produktem globalnym, dlatego niepożądana jest sytuacja, w której większość kierowców pochodzi z Europy. Oznacza to brak zainteresowania Formułą 1 w innych częściach świata, co skutkuje spadkiem oglądalności i mniejszymi zyskami z praw telewizyjnych. Dość powiedzieć, że w tym roku aż 16 z 20 zawodników to Europejczycy. Z tego grona wyłamują się jedynie Australijczyk Daniel Ricciardo, Brazylijczyk Felipe Massa, Kanadyjczyk Lance Stroll oraz Meksykanin Sergio Perez.
W przyszłym roku może być jeszcze gorzej, jeśli spełni się marzenie polskich kibiców i dojdzie do powrotu Roberta Kubicy do F1. Jedyną opcją Polaka jest Williams, a to będzie automatycznie oznaczać koniec kariery Felipe Massy. Byłaby to sytuacja, której w Formule 1 nie mieliśmy od dawna. Po raz ostatni w królowej motorsportu zabrakło Brazylijczyka w roku 1969. Tymczasem jest to ogromny rynek zbytu dla wielu firm. W kraju kawy mieszka ok. 207 mln ludzi, co nijak ma się z ludnością Polski.
Dlatego też dziennikarze Victor Martins z brazylijskiego "Grande Premio" oraz Oliver Ferret z francuskiego "NextGen Auto", z którymi mieliśmy okazję rozmawiać, zwracają uwagę na fakt, że szefom Liberty Media może zależeć na zatrzymaniu Massy w F1. Jak to się robi, pokazał przed trzema laty Bernie Ecclestone. To właśnie Brytyjczyk, który do niedawna rządził Formułą 1, załatwił brazylijskiemu kierowcy kontrakt w Williamsie, gdy z jego usług zrezygnowało Ferrari. Gdyby nie interwencja Ecclestone'a, koniec kariery Massy nastąpiłby znacznie wcześniej.
ZOBACZ WIDEO Wielki szok na Santiago Bernabeu. Zobacz skrót meczu Real - Betis [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Jeśli Felipe przyniósłby ze sobą jakichś sponsorów, to sytuacja ulegnie zmianie i może znajdzie się dla niego zespół na rok 2014. Gospodarka w Brazylii ma się dobrze i stać ją na to, aby zainwestować w brazylijskiego kierowcę. Staram się pomagać Felipe jak mogę, ale nie jest łatwo - mówił Ecclestone pod koniec 2013 roku.
Wtedy z pomocą ruszył brazylijski gigant paliwowy, Petrobras. Podpisał on trzyletni kontrakt z Williamsem i stał się jednym z głównych sponsorów ekipy z Grove. Umowa wygasła przed sezonem 2017 i nie została przedłużona, bo 36-latek miał zakończyć karierę. Brytyjczycy nie przejęli się jednak tym faktem, bo w tym roku pieniądze do budżetu wpłacił im za to Lawrence Stroll, który wspiera karierę syna Lance'a.
Williams chce jednak powrócić do czołówki F1, a z Massą najprawdopodobniej nie będzie to możliwe. Brazylijczyk daleki jest od szczytu formy, który osiągnął w latach 2007-2008. 36-latek nie wspiera też wystarczająco inżynierów z Grove w kwestii prac nad rozwojem samochodu, o co zastrzeżenia ma dyrektor techniczny Paddy Lowe. Gdyby to Brytyjczyk decydował o obsadzie miejsc w zespole, Massę czekałaby ponowna emerytura. Tyle, że wpływ na szefów Williamsa mogą mieć inne czynniki, niekoniecznie te czysto sportowe.